Bogini jogi
i
Indra Devi i jej uczennica podczas ćwiczeń w Indra Devi Yoga Studio w Hollywood, około 1952 r.; zdjęcie: Earl Leaf/Michael Ochs Archives/Getty Images
Wiedza i niewiedza

Bogini jogi

Piotr Żelazny
Czyta się 15 minut

Przeżyła cały XX wiek – rewolucję bolszewicką, obie wojny światowe, narodziny nazizmu i ruchów niepodległościowych, a nawet upadek mesjasza. Była imigrantką, aktorką, tańczyła w kabaretach, grała w Bollywoodzie, zyskała nawet uznanie w Hollywood. Jednak przede wszystkim dała światu zachodniemu jogę.

Trudno powiedzieć, kto był najsłynniejszym uczniem Indry Devi. Jedni twierdzą, że to Greta Garbo zapewniła jej sławę, drudzy wskazują, że kluczowa była Gloria Swanson, która pozwoliła się sfotografować w studiu jogi Devi, tuż po premierze Bulwaru Zachodzącego Słońca, kiedy to aktorką zachwycał się cały kraj. Wiadomo, że jogę praktykowała też Marilyn Monroe – istnieje nawet zdjęcie, na którym jakoby ćwiczyła z Devi. W rzeczywistości tamta fotografia przedstawiała inną hol­lywoodzką blondynkę, Evę Gabor. Mimo to utarło się, że Monroe również była uczennicą pierwszej joginki Hollywood. I z pewnością Indrze taka pogłoska nie zaszkodziła.

Gdy na przełomie lat 1947 i 1948 wylądowała w Los Angeles, mieście kochającym młodość, zbliżała się do pięćdziesiątki. W nowym kraju jeszcze nikogo nie znała, stary już nie istniał.

Pierwsze oczarowanie

Urodziła się w 1899 r. jako Eugenia Peterson w Rydze – wtedy ważnym porcie imperium rosyjskiego. Jej ojcem był Wasyl Pawłowicz Peterson, bankier szwedzkiego pochodzenia, który miał zapewnić swojej zaledwie 16-letniej żonie – pochodzącej z wyższych sfer Saszy Zitowicz – dostatnie życie. Tak przynajmniej wyobrażał to sobie ojciec panny młodej, wysoko postawiony urzędnik carskiej policji, gdy zaakceptował konkury bankiera. Małżeństwo rozpadło się jednak jeszcze przed pierwszymi urodzinami ich córki Eugenii, zwanej Żenią. Peterson zniknął z życia ich obu. Sasza wróciła więc z dzieckiem do domu swojego ojca.

Wkrótce (wciąż jeszcze nastoletnia) młoda matka postanowiła zostać aktorką, i to pomimo kategorycznego sprzeciwu ojca. Ryga u progu XX w. była kosmopolitycznym miastem, ale w arystokratycznych kręgach aktorstwo nadal traktowano prawie na równi z prostytucją. Jednak Sasza niebawem postawiła na swoim. Od tamtej pory – ku rozpaczy malutkiej Żeni – znikała, czasem na długie lata, lub – ku radości dziewczynki – znów się pojawiała. Dorastająca Eugenia z jednej strony podziwiała Saszę za brak pokory wobec konwenansów, z drugiej zaś nieustannie towarzyszył jej lęk spowodowany nieobecnością matki.

Na początku 1914 r. córka odwiedzała Saszę w Moskwie. To 

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Joga snu
i
zdjęcie: Chris Thompson/Unsplash
Złap oddech

Joga snu

Maria Górz

Joga nidra to starożytna praktyka dobra na współczesne, wymagające czasy. Jest dostępna dla każdego, niezależnie od wieku i kondycji fizycznej. Głęboko relaksuje ciało i wzmacnia naszą odporność na stres. Pomaga na bezsenność, a nawet poprawia pamięć. I nie są to jej jedyne korzyści – tak naprawdę daje nam o wiele więcej.

Nasze pierwsze spotkanie nastąpiło w 2015 r. Mieszkałam wtedy we wspólnocie jogi oraz medytacji hridaja na południu Meksyku i mimo że miałam już za sobą około 10 lat praktyki jogi, nigdy wcześniej nie zetknęłam się z nidrą. Po zajęciach poczułam się jak nowo narodzona. Ta krótka sesja przyniosła mi poczucie głębokiego uspokojenia, dystans do otaczającego świata i lekkość ducha, których wcześniej nie doświadczyłam. Wtedy jeszcze nie znałam teorii i nie wiedziałam, że przez ostatnie pół godziny mój mózg swobodnie pływał na falach alfa – charakterystycznych dla fazy relaksu tuż przed zaśnięciem. Sporo później dowiedziałam się też, że klasyczne teksty określają stan po jodze nidrze jako „pokój nie do określenia słowami”. Dlatego w kolejnych latach po powrocie do Polski z radością obserwowałam, jak z roku na rok coraz więcej szkół i nauczycieli jogi proponowało tę praktykę swoim uczniom.

Czytaj dalej