Monotonna flora Islandii to skarb tej wyspy – i całego świata. Trzeba więc dbać, by właśnie taka pozostała jak najdłużej. Jej największym opiekunem jest Polak ze Śląska, botanik dr Paweł Wąsowicz.
Podrzeń zwodniczy (Struthiopteris fallax) to mała, jasnozielona i wymagająca paprotka. Rośnie tylko na ciepłej geotermalnej glebie. Takie warunki zapewnia jej Deildartunguhver, największe w Europie gorące źródło, które w ciągu sekundy wyrzuca z siebie blisko 200 l wrzątku o temperaturze około 100 stopni C, bucha kłębami ciepłej pary. Imponująca cieplica znajduje się w zachodniej Islandii, nad fiordem Borgarfjörður. Służy do ogrzewania miejscowej szklarni, źródlana woda dostarczana jest też do miejskiego basenu w Borgarnes.
„Deildartunguhver niczym rzeczka wypływa spod pagórka. Cały pagórek jest gorący, w niektórych miejscach tak bardzo, że nic tam nie rośnie. Ale już w części, gdzie przez cały rok temperatura ziemi wynosi około 37 stopni C, żyje nasz podrzeń – opowiada dr Paweł Wąsowicz, botanik, który od 10 lat pracuje w islandzkim Instytucie Historii Naturalnej. – I ten podrzeń występuje tylko tam”.
„Na całej wyspie tylko tam?” – dopytuję.
„Na całym świecie tylko tam”.
Opowieść z mchu i paproci
Ciepłolubny podrzeń wpisano na islandzką czerwoną listę zagrożonych gatunków; Wąsowicz jest zresztą jej współautorem. Jest też