
Dlaczego ziemia, która nas karmi i dostarcza życiodajnej energii miliardom organizmów, znajduje się dziś w tak opłakanym stanie? Szukając odpowiedzi na to pytanie, musimy cofnąć się do początków rolnictwa, próbując ustalić, w którym momencie zaczęliśmy popełniać kardynalne błędy i przestaliśmy troszczyć się o naszą żywicielkę.
Prymitywne formy rolnictwa sięgają okresu datowanego na około 12 000 lat p.n.e., na co wskazują odkrycia archeologiczne pochodzące ze stanowiska Göbekli Tepe na terenie dzisiejszej Turcji. Przez kolejne tysiąclecia eksploatowaliśmy naturalne zasoby, nie dbając należycie o ich odnawianie i uzupełnianie, a to sprawiło, że dziś jakość naszego pożywienia budzi poważne obawy.
Ku dobrej praktyce
Zanim jednak ludzie zaczęli cokolwiek uprawiać, zbierali dojrzewające owoce i bulwy dziko rosnących roślin. To z kolei warunkowało rozwój kultur nomadycznych – wędrowano w poszukiwaniu pożywienia, lepszych pastwisk i wodopojów dla hodowanych zwierząt.
Tymczasem w pewnym momencie coś się zmieniło. Niewykluczone, że ktoś zaobserwował, iż w odpowiednich warunkach niezjedzone nasiona zaczynają kiełkować, dając początek kolejnemu pokoleniu roślin, a te po pewnym czasie dojrzewają i wydają plon. Być może właśnie w taki sposób doszło do powstania pierwszych upraw? Możemy na ten temat tylko fantazjować. Nowe odkrycie jednak ewidentnie skłoniło wędrujące dotychczas grupy ludzi do zmiany trybu życia na osiadły, a łatwo kiełkujące i dające obfity plon zboża, takie jak jęczmień, kukurydza, ryż i pszenica, stały się podstawą wyżywienia w wielu miejscach na świecie.
Zmiana trybu