STUDENCKI REKORD DLA WARSZAWY
Studenci uniwersytetu i politechniki, trenujący się w chodzie na torze warszawskiego Koła sportowego do chodu maratońskiego na przestrzeni 42 km., osiągnęli wczoraj imponujący wynik, stanowiący rekord warszawski. Przeszli oni w 2 godzinach 18 kilometrów 5 metr., t. j. około 2 i pół mil polskich.
„Ilustrowany Kuryer Codzienny”, 6.07.1916
POWÓDŹ NA „CRACOVII”
Wielka katastrofa powodziowa nawiedziła klub sport. „Cracovia”, posiadający swe boiska sportowe na łąkach PP, Norbertanek na Błoniach.
Woda z wezbranej Rudawy gwałtownie wtargnęła na boiska i zalała cały plac sportowy, zatapiając wszystkie urządzenia sportowe, jak trybuny dla widzów, domek mieszkalny, korty tennisowe oraz wielki magazyn przyborów sportowych, wyrządzając, według pobieżnego obliczenia szkodę dochodzącą 20.000 koron.
Plac „Cracovii” leży w kotlinie, otoczonej wysokiemi wałami, wobec czego odpływ wody jest niezwykle utrudniony. Władze miejskie powinny już zawczasu zarządzić usunięcie wody, gdyż w przeciwnym razie sztuczne to jezioro może się stać rozsadnikiem chorób zakaźnych.
„Ilustrowany Kuryer Codzienny”, 11.05.1915
BIAŁY – SZAMPIONEM BOKSERSKIM
W czasie świąt wielkanocnych odbył się w Hawannie match bokserski między dotychczasowym szampionom bokserskim murzynem Jack Johnsonem a cowboyem Wiliamem Wiliardem. Od początku walki widzowie stali po stronie Wiliarda, i kilkakrotnie wpadło ich kilku na arenę, aby obić murzyna za nieprawidłowe ciosy. Walka trwała stosunkowo za długo; Johnson od początku skazany był na obronę – jedynie odpierał gwałtowne ataki cowboya. Dopiero w 26 złożeniu zwyciężył Wiliard przez „end nock”. Na widok tego zawyło 15.000 widzów z radości. Wiliard stał się obecnie najpopularniejszym człowiekiem w Ameryce a zwycięstwem swem utorował sobie drogę do sławy a przede wszystkiem do milionów. Szampionat bokserski od roku 1910 trzymał w swej „pięści” Jack Johnson. Zwycięstwo to rozpętało nienawiść do Murzynów w Ameryce i w wielu miastach przyszło do pogromów. Po zwycięstwie tem usunął się Johnson na jakiś czas z areny, otworzył kawiarnię w Chicago i żył po mieszczańsku. Dopiero gdy mu zagrożono odebraniem szampionatu, przyjechał do Paryża i tu pobił najlepszych bokserów białych. Obecnie oddał palmę szampionatu i usunął się na zawsze z areny, syt sławy i milionów.
„Ilustrowany Kuryer Codzienny”, 15.04.1915
WYŚCIGÓW NIE BĘDZIE
Donoszą nam że trzeciego sezonu wyścigów konnych w Warszawie, w którym miały brać udział wyłącznie konie z prowincji, wbrew pierwotnym zamiarom, nie będzie.
„Kurjer Poranny”, 23.06.1915