
Człapiące bieguny
Czyż to nie interesujące: otóż niektóre bakterie mają zmysł magnetyczny. Choć właściwie nie jest to zmysł, bo nie dostarcza maleńkiej istotce żadnych informacji do przetworzenia, tylko zupełnie mechanicznie ustawia ją równolegle do linii pola magnetycznego – czyli zazwyczaj w orientacji północ–południe (chyba że lokalnie występuje jakaś anomalia magnetyczna lub grasuje uzbrojony w magnez naukowiec przeprowadzający badania). Działa to w ten sposób, że wzdłuż ciała żyjątka, mniej więcej środkiem, przebiega rdzeń złożony z kawałeczków związków żelaza.
Ten rdzeń nie kręci się wewnątrz bakterii, lecz kręci całą bakterią. Bakterie magnetotaktyczne – bo tak się je nazywa – nie mają więc wewnętrznego magnesu, którego wskazania by odczytywały, ale same są igłą magnetyczną.
Co im to daje? Możemy się tylko domyślać. Zazwyczaj przyjmuje się, że żyjątka te około 2 mld lat temu zaczęły zbierać żelazo, by bronić się przed szkodliwym dla nich tlenem – żelazo świetnie go wiąże. Z czasem