Wszechświat w butelce
Juan Maldacena to pod wieloma względami przeciwieństwo Alberta Einsteina. Nie ma bujnej czupryny. Nie jest ikoną popkultury. Nie wystawia języka do fotografii. Co więcej, gabinet i biurko utrzymuje w idealnym, ascetycznym porządku. Właściwie jedyne, co łączy Maldacenę z Einsteinem, to fizyka teoretyczna. I fakt, że obaj wymyślili wszechświat na nowo.
Wszechświat w butelce – idea ta zaświtała w głowie Juana Maldaceny w 1997 r., kiedy siedział przy swoim pustym biurku i myślał. We wnętrzu tej opisanej równaniami butelki mamy świat z trzema wymiarami przestrzeni oraz działającą grawitacją. Jednakże to wnętrze jest w istocie projekcją tego, co dzieje się na dwuwymiarowej powierzchni butelki, czyli hologramem. Nie chodzi tu o to, że świat miałby być symulacją, a raczej o to, że na fundamentalnym poziomie można go prościej i lepiej opisać, uznając za dwuwymiarowy.
Kiedy Maldacena opublikował swój model, wywołał w świecie fizyki spore poruszenie. Jeden z najznamienitszych współczesnych fizyków, Leonard Susskind, nazwał go mistrzem i trudno się dziwić – świat jako hologram jest bowiem ideą, którą właśnie amerykański naukowiec wprowadził do szerszego obiegu. Holograficzna rzeczywistość wybawiłaby nas – jak twierdzi ten badacz – z wielu kłopotów.
Nie chodzi tu o żadne praktyczne tarapaty, ale o utrapienia czysto teoretyczne, których nabawiliśmy się za sprawą kolejnego giganta – Stephena Hawkinga. Udowodnił on kiedyś, że z czarnych dziur może uciekać energia i że całe takie kosmiczne ciało po bardzo