Wiedza i niewiedza

Superbakteria na wolnym rynku

Tomasz Stawiszyński
Czyta się 2 minuty

Wiele wskazuje na to, że nawet jeśli zdołamy jakimś cudem przetrwać katastrofę klimatyczną, dzieła zniszczenia ludzkiej cywilizacji dokończą superbakterie, czyli organizmy odporne na wszelkie znane antybiotyki.

Już w 2013 roku o zagrożeniu epidemiologicznym związanym z tego rodzaju infekcjami alarmował „The Lancet”.

Dziś prognozy wyglądają jeszcze bardziej dramatycznie.

***

Wnioski są tutaj oczywiste i jednoznaczne, choć, podobnie jak w przypadku globalnego ocieplenia, mamy spory problem z akceptacją ich realności. Jeśli nie uda się nam w porę wynaleźć odpowiedniego lekarstwa – jakiegoś nowego superantybiotyku albo środka, który będzie skutecznie niszczył bakterie, nie rujnując przy tym ludzkiego organizmu – światowa populacja może zostać znacząco zredukowana.

A dawne praktyki, które z dzisiejszej perspektywy należałoby nazwać quasi-medycznymi czy paramedycznymi, polegające m.in. na natychmiastowej amputacji kończyny, w której znajduje się ognisko zakażenia, mogą znowu okazać się codziennością. Innymi słowy, niebawem nadejdą czasy, kiedy każda drobna infekcja bakteryjna może okazać się potencjalnie śmiertelna.

***
Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest oczywiście nadużywanie antybiotyków. I to nie tylko przez lekarzy, lecz także przez przemysł kosmetyczny czy żywieniowy. Antybakteryjna obsesja przejawiająca się przepisywaniem antybiotyków w przypadku drobnych infekcji, często o charakterze wirusowym, antybiotyki dodawane w ogromnych ilościach do pasz dla zwierząt, antybakteryjne mydła i środki czyszczące, wszystko to jest elementem masowej kampanii przeciwko mikroorganizmom, w której te ostatnie nie pozostają dłużne. Przeciwnie, nieustannie ewoluują, wykształcając coraz to doskonalsze mechanizmy obronne.

***
Problem jest jednak tak naprawdę znacznie głębszy i wiąże się bezpośrednio z systemem ekonomicznym, w którego ramach funkcjonują współczesna medycyna i farmacja. Nowe leki nie powstają nie dlatego, że istnieje ku temu jakieś logiczne przeciwwskazanie, na przykład iż wyczerpaliśmy już wszystkie dostępne możliwości. Nic podobnego. Nowe leki nie powstają, ponieważ wielkie koncerny farmaceutyczne – motor progresu w obszarze farmacji – po prostu… nie są zainteresowane wprowadzaniem na rynek tego rodzaju preparatów.

Po pierwsze, są to leki, które stosuje się krótko. Po drugie, ich żywotność jest niezbyt długa, właśnie z racji wykształcania się oporności. Po trzecie, lekarze – dzisiaj już w większości świadomi zagrożeń – przepisują je raczej niechętnie i dopiero w momencie, kiedy są naprawdę niezbędne.

Wszystko to daje razem skutek w postaci słabej sprzedaży i miernych wyników finansowych.

Skoro zaś rynek nowych antybiotyków praktycznie nie istnieje – także instytuty badawcze funkcjonują w tym kontekście dość rachitycznie.

I koło się zamyka.

***

Ten krajobraz to smutne memento dla wszystkich bezkrytycznych czcicieli wolnego rynku. To przykład, jak w praktyce wygląda jego rzekoma mądrość. Okoliczność, że publiczne zdrowie jest de facto w rękach podmiotów prywatnych, które zainteresowane są przede wszystkim maksymalizowaniem własnych zysków, to dzisiaj nie tylko problem etyczny, świetny jako przedmiot rozważań na jakimś seminarium z dziedziny bioetyki.

To – w sensie jak najściślejszym – sytuacja przyczyniająca się do zmniejszenia naszych szans na przetrwanie.
 

Czytaj również:

Czy bakterie skłaniają do altruizmu? Czy bakterie skłaniają do altruizmu?
i
Annie Cavanagh, Wellcome Images
Wiedza i niewiedza

Czy bakterie skłaniają do altruizmu?

Elizabeth Svoboda

Jeśli potwierdzi się hipoteza, że bakterie żyjące w jelitach przyczyniają się do bezinteresownych zachowań gospodarza, znajdziemy być może rozwiązanie zagadki sięgającej czasów Darwina. 

Pasożyty należą do najzręczniejszych manipulatorów w świecie natury. Ich „specjalnością zakładu” jest skłanianie gospodarza do irracjonalnych i szkodliwych zachowań. Toxoplasma gondii sprawia, że myszy same wychodzą do kotów czekających, by je pożreć. Mrówki zarażone motyliczką wątrobową wspinają się na źdźbła trawy i są zjadane przez krowy i owce. Nitnikowiec Spinochordodes tellinii zmusza pasikoniki do samobójstwa przez utonięcie, gdyż chce się dostać do wody. We wszystkich tych przypadkach gospodarz ponosi śmierć na korzyść pasożyta, umożliwiając mu domknięcie cyklu rozwojowego.

Czytaj dalej