Prawdziwymi i jedynymi feministkami dawnych wieków bywały zakonnice i mistyczki katolickie. Nie do wiary? To przeczytajcie wywiad z wybitną polską badaczką teologii feministycznej Julią Lewandowską, który przeprowadziła Anna Kowalczyk.
Anna Kowalczyk: Dziś nie myślimy zwykle o zakonach żeńskich jak o wspólnotach sprzyjających emancypacji kobiet. Tymczasem w perspektywie ich długiej historii tym właśnie były klasztory – miejscami, w których kobiety były relatywnie o wiele bardziej wolne niż poza ich murami.
Julia Lewandowska: W żeńskich wspólnotach zakonnych rzeczywiście wytworzył się specyficzny rodzaj emancypacji: wolności „od” i wolności „do”. Wolności od dominującego modelu życia, jaki w danym społeczeństwie był dla kobiet przewidziany, czyli matki, żony, opiekunki domowego ogniska, oraz wolności do: tworzenia, rozwoju intelektualnego, dostępu do kultury piśmiennej i działalności artystycznej. Trzeba tu wspomnieć, że średniowieczne i wczesnonowożytne klasztory i monastery, czyli miejsca życia wspólnot zakonnych, nie były przestrzeniami związanymi tylko z kontemplacją, duchowością i pogłębionym życiem religijnym. Zamknięcie murów klasztornych, czyli klauzura, nie zawsze wiązało się z ich odizolowaniem. Przeciwnie, klasztory stanowiły ważne centrum polityczne, kulturowe i dewocyjne i były w ścisłym kontakcie z tym, co działo się poza jego murami.
Warto pamiętać, że kultura intelektualna, umysłowa, także świecka, jest w średniowieczu i wczesnej nowożytności absolutnie przeniknięta wartościami religijnymi. Nie sposób tego rozdzielić. Religia jest tkanką ówczesnej codzienności, a rola wspólnot religijnych w kontrolowaniu, ale też dostarczaniu modeli zachowań – nieunikniona. To wspólnoty zakonne stanowiły też dla współczesnych ogniwo pośrednie między światem ziemskim i pozaziemskim.
Miały też monopol na edukację, upowszechnienie kultury, bo przecież dostęp do nich wiązał się z byciem piśmiennym, a osoby duchowne często były jedynymi, które umiały czytać i pisać w całej społeczności.
Kobiety w społeczeństwach średniowiecznych i wczesnonowożytnych nie miały dostępu do edukacji, a edukacja w klasztorach była nie tylko możliwa, ale wręcz konieczna. Wiele reguł zakonnych, jak u benedyktynek czy karmelitanek bosych, wymuszało na nowicjuszkach zapoznanie się nie tylko z językami narodowymi, ale nawet hebrajskim, a w kontekście iberyjskim – również arabskim. I oczywiście łaciną. Najczęściej była to łacina zwulgaryzowana, czyli uproszczona, ale istotne jest, że w przestrzeni klasztoru kobiety na co dzień miały kontakt ze słowem pisanym, był on dla nich czymś naturalnym i wymaganym. I mowa nie tylko o książkach dewocyjnych, tekstach brewiarzowych, modlitwach w formie pisanej, ale także o tekstach z repertuaru świeckiego. Biblioteki klasztorne zawierały zbiory tekstów filozofów klasycznych i myślicieli, którzy niejednokrotnie znajdowali się na indeksach ksiąg zakazanych.
Kluczowym momente