Szyfry transcendencji Szyfry transcendencji
i
Paul Klee, „Landscape with Yellow Birds”, 1923, źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna
Wiedza i niewiedza

Szyfry transcendencji

Tomasz Wiśniewski
Czyta się 15 minut

Języka symboli uczymy się tak samo jak tego rodzimego: nieświadomie. I właśnie nieświadomość on opisuje. 

Od czasów oświecenia istnieje tendencja, by traktować wierzenia religijne głównie jako konstrukcje czysto intelektualne, które można krytykować za pomocą racjonalnych argumentów. Przyjmuje się, że przywódcy religijni „wymyślają” ideę jakiegoś boga, a następnie „przekonują” do niej członków swoich społeczności, czyli – według krytyków – osoby naiwne i myślące życzeniowo. Takie podejście przyjęła XIX-wieczna antropologia, której przedstawiciel James G. Frazer w swojej słynnej Złotej gałęzi ukazywał religię jako dziedzinę wadliwą, pełną błędów poznawczych, przeoczeń oraz nonsensów.

Również domniemany związek między wyższym poziomem wykształcenia społeczeństwa a jego ­laicyzacją przyczynił się do popularności takiego postrzegania religii. Kolejne pokolenia naukowców odrzuciły jednak tego rodzaju wyjaśnienie. Nawet gdy religia wypowiada się na temat pochodzenia świata czy człowieka, trudno sądzić, że sama jest jedynie rodzajem pseudonauki. Dawna antropologia błędnie zakładała, że współczesne jej ludy „pierwotne”, a także nasi przodkowie byli mniej inteligentni lub racjonalni niż tzw. cywilizowany człowiek. Nie dopuszczano możliwości, że to dzięki ich osiągnięciom udało się wyjść z jaskini i stworzyć cywilizację.

Frazer zapytany, czy widział kiedyś na własne oczy przedstawicieli ludów, których sposób myślenia przez całe życie opisywał, miał odpowiedzieć: „Ja? Ależ uchowaj Boże!”. Etnolodzy z XX w. mieli zupełnie inne podejście. Bezpośrednio badali i opisywali życie społecznoś­ci, w których dominuje religia czy magia, i jasno wykazywali, że wcale nie myśli się tam mniej logicznie niż w pozostałych społeczeństwach.

Zachodnia humanistyka musiała znaleźć inny klucz do zrozumienia ludzkiego życia duchowego niż ignorancja, inne podejście

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Na tropie własnego mitu Na tropie własnego mitu
i
Francesco Primaticcio, „Odyseusz i Penelopa”, 1563 r, źródło: Wikimedia Commons
Promienne zdrowie

Na tropie własnego mitu

Maria Górz

Świat jest pełen opowieści, w których od tysiącleci powtarzają się te same motywy i wątki. Z nich też utkane jest nasze własne życie.

Ta sytuacja chyba nie mogłaby wydarzyć się współcześnie. W drugiej połowie lat 80. ubiegłego wieku amerykańska telewizja wyemitowała kilkuodcinkowy serial, który zgromadził przed ekranami rekordową publiczność. Nie była to ani opera mydlana, ani cykl detektywistyczny, ale rozmowa dwóch mężczyzn – dziennikarza Billa Moyersa i badacza Josepha Campbella. Już brzmi odrobinę nudno? No to jeszcze dodajmy, że tematem tej rozmowy była mitologia.

Czytaj dalej