Tajemne księgi średniowiecza Tajemne księgi średniowiecza
i
zdjęcie: iluminacje z księgi „A Renaissance Riddle: The Sola Busca Tarot Deck” (1491)
Wiedza i niewiedza

Tajemne księgi średniowiecza

Tomasz Wiśniewski
Czyta się 25 minut

Europejskie średniowiecze było epoką magii ‒ również za sprawą grymuarów, czyli magicznych ksiąg, które studiowali chrześcijańscy mnisi i księża.

W średniowieczu praktykowano wróżbiarstwo, a poprzez kreślenie sekretnych znaków na ziemi przywoływano nadnaturalne istoty. Magiczne pierścienie służyły wykorzystaniu zaklętej w nich siły bóstw astralnych. W dawnych manuskryptach przeczytamy też o technikach umożliwiających niewidzialność, odnajdywanie zaginionych przedmiotów, zdobycie wszechwiedzy, zesłanie szaleństwa bądź zabijanie na odległość. Choć rękopisy uczące podobnych praktyk były skrupulatnie niszczone przez inkwizycję (według świadków, gdy je palono, słyszano dochodzące z ognia rozpaczliwe krzyki demonów), przetrwała dostateczna ich liczba, aby uzyskać wgląd w te zapomniane praktyki. Należy jedynie ubolewać, że dysponujemy jedynie dokumentami spisanymi przez ówczesna elitę intelektualną, a nie mamy wglądu w magię, którą stosowała niepiśmienna większość.

Magia jest wszędzie

W średniowiecznej kulturze spotykamy szerokie spektrum praktyk, których stopień skuteczności i legalności bywał różnie oceniany. Najbardziej powszechne były zaklęcia, najczęściej wypowiadane przeciwko chorobie. Mimo że w średniowieczu magiczną moc czerpano z numinotycznych sił chrześcijańskich – np. imion aniołów, świętych, Jezusa czy Maryi ‒ podobne praktyki prowadziły do sporów teologicznych.

W starożytnym świecie grecko-rzymskim magia była czymś zupełnie powszechnym; dotyczyła wszystkich, niezależnie od miejsca w strukturze społecznej. „Magiem” (gr. μάγος, magosi) mógł być nazwany wędrowny specjalista od sacrum i misteriów, przeklinający wrogów czy zsyłający oczyszczenie, leczący albo przepowiadający przyszłość. Rolę tę ze współczesnego punktu widzenia można przypisać choćby wędrownym filozofom, takim jak Empedokles z Akragas czy Pitagoras z Samos. W szkołach neoplatońskich skuteczność rytuałów magicznych była uzasadniana za pomocą racjonalnej argumentacji. Odprawiano je w różnych celach: „sprowadzenia księżyca”, zniszczenia

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Pogański zbawiciel Pogański zbawiciel
i
Stereograph of Carlo Franzoni's 1819 marble sculpture of Clio, the Muse of History, standing in a winged chariot atop a clock, at the United States Capitol in Washington, D.C., ca. 1860–90 via Public Domanin Review
Wiedza i niewiedza

Pogański zbawiciel

Tomasz Wiśniewski

Chociaż dziś Apoloniusz z Tiany (15–98 w.) nie cieszy się szczególną sławą, w późnej starożytności uchodził za największego maga. Nauczał i uzdrawiał. W Efezie założył szkołę pitagorejską. Niektórzy postrzegali go jako pośrednika między ludźmi a bogami.

Badaczki i badacze porównują Apoloniusza do Jezusa z Nazaretu. Wrogo do niego nastawieni wcześni autorzy chrześcijańscy zestawiali go z Antychrystem. Z kolei według niechrześcijańskich filozofów mędrcowi z Tiany bliżej było do takich mistrzów jak Pitagoras czy Platon. Jeszcze inni traktowali go jak boga.

Czytaj dalej