Tomek na tropach alfabetów Tomek na tropach alfabetów
i
archiwum „Przekroju”
Wiedza i niewiedza

Tomek na tropach alfabetów

Jan Pelczar
Czyta się 9 minut

Jedni zakodowali mowę w znaki odpowiadające głoskom, inni do dziś rysują słowa. Jan Pelczar rozmawia z neurolingwistą Tomaszem Bąkiem o tajemniczym świecie liter i symboli.

Na przewodnika po świecie abecadeł wybrałem neurolingwistę z University of Edinburgh – nie mog­łem trafić lepiej. Tomasz Bąk, podobnie jak „Przekrój”, urodził się i wychował w Krakowie. Łączymy się przez komunikator, na którym wyświetla się jako Thomas Bak – bez polskich znaków zwanych fachowo diakrytycznymi. Z odpowiedzi na propozycję wywiadu dla „Przekroju” dowiedziałem się, że mój rozmówca właśnie pracuje nad rozdziałem rozprawy naukowej o nauce pisma chińskiego dla doros­łych, ale chętnie zrobi sobie przerwę na naszą rozmowę.

Jan Pelczar: Co sprawiło, że doktor nauk medycznych zaczął zajmować się językiem i alfabetami?

Tomasz Bąk: To fascynacja jeszcze z czasów młodości. Nim wyjechałem na stałe do Niemiec, spędziłem 17 lat w Krakowie. Moja matka była Ślązaczką, ojciec też biegle władał niemieckim. Jeszcze dziadek studiował w Wiedniu, za czasów „nieboszczki Austrii”, jak to się mawiało w Galicji.

Czyli miał Pan warunki, aby stać się dzieckiem dwujęzycznym?

Pewnie mógłbym nim być. Ale wtedy w Polsce panowało przekonanie, że dwujęzyczność może być niebezpieczna dla dziecka: jeszcze mu się języki pomieszają.

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Więcej niż 1000 słów Więcej niż 1000 słów
i
rysunek: Mieczysław Wasilewski
Wiedza i niewiedza

Więcej niż 1000 słów

Andrzej Kula

„Słowa dzielą, obrazy łączą” – mawiał Otto Neurath. Dlatego ten tekst prawdopodobnie nie powinien być tekstem. Zresztą czy literami da się w ogóle opowiedzieć o opus magnum austriackich wizjonerów?

„Jak długo żyją zwierzęta” – to napis w lewym górnym rogu. Pod nim zaczyna się linia ciągnąca się od prawej do lewej. Później zakręca, wraca i tak kilka razy. To linia czasu. Bieg­nie od zera, by na pierwszym zakręcie osiągnąć 10 lat (na drugim – 20, na trzecim – 30 itd.). Widać na niej kontury zwierząt, każdy jest podpisany. Dodatkowo różnią je kolory. Czerwone to ssaki, czarne – ptaki, niebieskie – pozostałe kręgowce, żółte – bezkręgowce. W sumie na infografice znajduje się 40 zwierząt, zaczynając od najkrócej żyjących owadów, na dożywającym 150 lat żółwiu olbrzymim kończąc.

Czytaj dalej