Ubrania rytuału przejścia Ubrania rytuału przejścia
i
zdjęcie: materiały prasowe
Wiedza i niewiedza

Ubrania rytuału przejścia

Kasia Łuczak
Czyta się 6 minut

Południowoafrykański projektant Laduma Ngxokolo przywraca wkraczającej w dorosłość młodzieży Xhosa jej własną tradycję: „poprawia” modę rodem z angielskiej szkoły z internatem.

Chłopcy z ludu Xhosa, zamieszkującego w dużej części Republikę Południowej Afryki, do dzisiaj przechodzą rytuał przejścia do dorosłości. Są poddawani obrzędowi obrzezania i spędzają kilka tygodni w buszu, by w odosobnieniu zgłębiać naturę męskości. Ten zwyczaj, wciąż niezwykle istotny dla afrykańskich nastolatków, jest jedną z wielu tradycji bogatej folklorystycznie kultury Xhosa. Po tygodniach spędzonych w kawalerskiej izolacji „nowi” mężczyźni potwierdzają przebycie inicjacji formalnym ubiorem. Przez następnych sześć miesięcy będą nosić strój złożony zwykle z marynarki, kraciastej koszuli, spodni typu chino oraz wzorzystego swetra lub kamizelki. Ubrania muszą być nowe – symbolizują męską przemianę i rozpoczęcie kolejnego rozdziału życia.

Ostatni etap tego obrzędu stał się nad wyraz współczesny i daleki od kulturowego dziedzictwa Xhosa. Typowy ubiór przechodzącego inicjację chłopca (zwanego amakrwala) bardziej przypomina garderobę brytyjskiego golfisty niż odświętne odzienie plemienne lub formalny strój południowoafrykańskiego studenta. Ulubionymi wzorami na marynarkach i kardiganach są krata księcia Walii oraz charakterystyczne szkockie romby. Jednak dzisiaj za sprawą jednego projektanta, Ladumy Ngxokolo, tradycja powraca do korzeni, czerpiąc inspiracje z siebie samej. A rodzima moda męska Afryki Południowej zamiast poddawać się wpływom zachodnim, reinterpretuje bogactwo własnej kultury.

Siedem lat temu Ngxokolo stworzył kolekcję męskiej odzieży godnej rytuałów przejścia – czerpiącej z ludowych wzorów, a jednocześnie odpowiadającej gustom współczesnego amakrwala. Jednorazowa linia szybko przerodziła się w pełnowartościową markę oferującą modę męską, damską oraz akcesoria. Kwestionując definiowanie południowoafrykańskiej męskości za pomocą symboli zachodniej estetyki, zaprezentowała styl na miarę dzisiejszego rozumienia ludowości i jej kolorytu.

Informacja

Z ostatniej chwili! To trzecia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

zdjęcie: Dreamstime.com
zdjęcie: Dreamstime.com

„Zdecydowałem nazwać moją markę MaXhosa by Laduma, by podkreślić przywiązanie do niezwykłego piękna ludu Xhosa i jednocześnie przetłumaczyć je na nowoczesny język, który zarówno przemawia do dzisiejszej młodzieży, jak i podąża za globalnymi trendami” – tłumaczy artysta.

Ngxokolo, który projektuje przede wszystkim dzianiny, czerpie z tradycyjnych motywów wyszywanych kolorowymi koralikami. Jego nowoczesne rozumienie folkloru zyskuje szerokie grono fanów nie tylko w krajach afrykańskich, lecz także pośród trendsetterów z europejskich i amerykańskich metropolii. MaXhosa by Laduma stała się katalizatorem zmian afrykańskiej mody, przekraczając granice zastanych tradycji i przygotowując je na przyszłość. Ubrania marki, mimo niebagatelnej prostoty, dodają doniosłości zachodnim ubiorom do tej pory preferowanym przez nastolatków Xhosa.

Kultura odwłaszczona

Projekty Ngxokolo są częścią szerszego zjawiska odwrócenia kulturowego imperializmu: na miejsce dominującej kultury zachodniej z impetem wchodzi odrodzona kultura rodzima. I to z nie lada potencjałem rozwoju. Europejskie domy mody, takie jak Missoni czy Roberto Cavalli, regularnie powracają do estetyki plemiennej jako źródła inspiracji. Propozycja Ladumy odwraca znaczenie mody etnicznej o 180 stopni, przewartościowuje fenomen kulturowego zawłaszczenia. W swojej ostatniej kolekcji (wiosna/lato 2017) projektant wyzwala piękno kryjące się w zderzeniu zachodnich kodów z artyzmem Xhosa. Jedna kultura zostaje przyswojona przez drugą, obie zyskują nową jakość. To także przykład dla innych afrykańskich artystów i projektantów, jak znaleźć nową wartość we własnej, nieraz wyświechtanej i nieatrakcyjnej dla młodego pokolenia tradycji i zarazić nią międzynarodowych konsumentów.

Bardziej niż Missoni czy Cavalli MaXhosa przypomina indywidualistyczne i głębokie podejście do mody Henrika Vibskova czy Antonia Marrasa. Obaj projektanci uwspółcześniają kody kulturowe, znajdując inspiracje w sztuce i folklorze. Vibskov czerpie z kultur etnicznych, ale unowocześnia wzory i desenie, czyniąc inspiracje trudnymi do rozpoznania. Łączy zamiłowanie do grafik i kolorów z nieustanną grą proporcji i tworzy modę pełną humoru oraz intelektualnych referencji. Podobnie jak Ngxokolo projektuje głównie dzianiny, dekorowane geometrycznymi intarsjami i ręcznie tkanymi frędzlami. Marras natomiast, bardziej zdyscyplinowany kolorystycznie, wielokrotnie powraca do własnego dzieciństwa – i dziedzictwa Sardynii – w poszukiwaniu kreatywnych impulsów. Nie stroni jednak od symboli ważnych dla innych kultur, chociażby Chin i Japonii.

Tych dwóch europejskich designerów łączy z Ladumą Ngxokolo to, że tworzą modę, która wymyka się prostym definicjom. W sposób daleki od powierzchowności tłumaczą język ludowości na modę istotną z punktu widzenia ewoluujących trendów.

Skandynawski stół Xhosa

Zaledwie po kilku latach od rozpoczęcia pracy nad MaXhosa wychowany w Port Elizabeth w RPA projektant został zauważony przez międzynarodowe grono ekspertów. Już jego pierwsza kolekcja, zaprezentowana na wybiegu podczas tygodnia mody w Johannesburgu w 2012 r., otrzymała owacje na stojąco. Wyczuwając rosnącą popularność, Ngxokolo przeniósł biznes z rodzinnego miasta do Kapsztadu, gdzie znalazł producenta dzianin będącego w stanie sprostać zapotrzebowaniu rosnącego rynku.

W 2014 r. Ladumę zauważył włoski „Vogue”, rok później przyznając mu wyróżnienie „Vogue Italia Scouting for Africa”. Wkrótce po tym projektant został doceniony podczas kultowego tygodnia mody męskiej Pitti Uomo we Florencji. Konsekwencją tego sukcesu było stypendium prestiżowej Central St. Martins w Londynie, gdzie wyspecjalizował się w materiałach przyszłości (Material Futures).

Pomimo rosnącej popularności poza Afryką Ngxokolo pozostaje wierny swoim korzeniom. Z dumą wspomina o lokalnej produkcji tkanin i dzianin – surowce do nich pochodzą wyłącznie z południowo-afrykańskich farm. Regularnie bywa w fabrykach, doglądając jakości produkcji.

Przy okazji niedawnych targów designu Design Indaba projektant zaczął współpracę z Ikeą. „Zaproszono mnie do głównej siedziby Ikei w Szwecji. Byłem zachwycony tamtejszym demokratycznym podejściem do projektów i ogromną skalą pracy. Dostałem szansę zaprojektowania kilku dywanów, poduszek oraz niskiego stołu kuchennego inspirowanego tym używanym tradycyjnie w kulturze Xhosa. Nigdy wcześniej nie widziałem go we współczesnym kontekście” – opowiada z entuzjazmem.

Pierwszą wystawę na Design Indaba Ngxokolo miał już w 2011 r. W zasadzie od początku kariery artysta eksperymentował z wzornictwem sięgającym daleko poza modę. „Moja marka modowa nabrała stabilności. Wkrótce rozwinie się również jako marka lifestyle’owa, obecna w życiu ludzi na co dzień” – mówi. Pozostaje czekać, aż dostępna będzie i dla nas.

 


 

zdjęcie: materiały prasowe
zdjęcie: materiały prasowe

tradycyjne wyroby ludu Xhosa

zdjęcie: materiały prasowe
zdjęcie: materiały prasowe
zdjęcie: materiały prasowe
zdjęcie: materiały prasowe

 

produkowane w Kapsztadzie, z lokalnie pozyskiwanych surowców, ubrania marki MaXhosa by Laduma. Nowoczesna interpretacja tradycyjnych wzorów wzbudza zachwyt krytyków mody i wzornictwa od Mediolanu po Nowy Jork. Mężczyzna w bliskiej Słowianom pozycji to projektant Ngxokolo.

 

 

Czytaj również:

Vintage w erze Instagrama Vintage w erze Instagrama
i
zdjęcie: Girl with red hat/Unsplash
Wiedza i niewiedza

Vintage w erze Instagrama

Agata Zborowska

W czasach, gdy domy modowe prezentują kilka kolekcji rocznie w szaleńczej pogoni za nowością, coraz częściej wycofujemy się z tego wyścigu i nosimy rzeczy vintage. Ulica i Instagram tęsknią za tym, co minione.

Nie lustruję ludzi na ulicy. Lustruję tylko kobiety. Robię to od zawsze, ponieważ uwielbiam historie, a kobiety w ubraniach opowiadają historie. Latami przyglądałam się innym kobietom, by dowiedzieć się, jak pewnego dnia zostać kobietą z historią” – pisze amerykańska autorka Heidi Julavits. To jeden z ponad 600 głosów kobiet zebranych w monumentalnej książce sondzie Women in Clothes poświęconej naszym skomplikowanym relacjom z ubraniami. Dosyć pretensjonalne rozpoznanie Julavits da się jednak obronić, nie tyle zakładając, że wszystkie po prostu opowiadamy jakieś historie, ile przyglądając się opowieściom tworzonym intencjonalnie przez kobiety dla innych kobiet (choć nie tylko). To jednak, co się widzi, w dużym stopniu związane jest z tym, jak się patrzy. Inaczej niż w przywoływanej książce historie opowiadane w Internecie składają się często z samych obrazów.

Czytaj dalej