Pod Polami Flegrejskimi w okolicach Neapolu bulgocze gigantyczne jezioro płynnej magmy. Na całym terenie znajdują się 24 kratery i stożki wulkaniczne. Erupcja może nastąpić już w najbliższych latach.
Niecałe 40 tys. lat temu, mniej więcej w środku zatoki Pozzuoli – zachodniej odnogi Zatoki Neapolitańskiej – bluznęło z głębin ziemi na powierzchnię co najmniej 150 km3 magmy, a wysoko w górę wystrzeliło jeszcze trzy razy tyle popiołów i kamieni. Ponoć właśnie z powodu wywołanych przez to zdarzenie zmian klimatycznych wyginął neandertalczyk, a to z kolei miało otworzyć drogę do ekspansji człowieka współczesnego. Czyli wygląda na to, że wszyscy jesteśmy dziećmi Pól Flegrejskich, bo taką właśnie nazwę (od greckiego flego – „płonę”) nadali starożytni Rzymianie okolicy będącej zapadliskiem, czyli kalderą, owego pradawnego superwulkanu. Czy może jednak trochę młodszego, sprzed zaledwie 12 tys. lat, który wybuchł w samym środku pierwotnej kaldery, ale na nieco mniejszym już obszarze, o średnicy około 13 km, wokół dzisiejszego miasta Pozzuoli (z którego, notabene, pochodzi wulkan kobiecości – Sophia Loren). Naukowcy doliczyli się na Polach Flegrejskich w sumie 24 kraterów i stożków wulkanicznych, jednak nam, laikom, trudno będzie to sprawdzić, bo większość z nich leży pod wodami zatoki.
Starożytni Rzymianie dopatrywali się naturalnych przejść z naszego świata do świata nadprzyrodzonego w różnych miejscach na Polach Flegrejskich. Położony w ich wschodniej części krater Solfatary uważany był na ogół za wejście do siedziby boga Wulkana, natomiast na krańcu zachodnim, nad jeziorem Averno, ział w nadbrzeżnym zboczu otwór, przez który chętni – jak