Słynny astronom Edmond Halley uważał, że pod powierzchnią Ziemi znajduje się warstwa powietrza, pod nią znów warstwa skał i tak na przemian. Inni spodziewali się mówiących drzew, gigantycznych grzybów, zielonych dzieci.
Kiedy wpiszemy w wyszukiwarkę YouTube’a hasło „wnętrze Ziemi”, wśród pierwszych wyników pojawią się kanały „badaczy tajemnic”, gdzie teorie płaskoziemskie prezentowane są obok dociekań na temat wszechwładnych reptilian i budowanych przez Trzecią Rzeszę latających spodków. Jeden z nich przedstawia teorię, wedle której radzieccy badacze pracujący przy Supergłębokim Odwiercie Kolskim dokopali się na głębokości 12 km do bram piekieł. Na dowód udostępnia nawet nagranie dźwięków, które naukowcy mieli zarejestrować na chwilę przed przerwaniem prac. Ta legenda rozgłos zyskała po tym, jak w 1989 r. chrześcijańska telewizja Trinity Broadcasting Network z USA wyemitowała materiał oparty na szeregu fińskich artykułów, wywodzących się z kolei z biuletynu wydawanego przez mesjanistycznych Żydów… z Kalifornii. Stacja nie zadała sobie trudu, by jakkolwiek zweryfikować doniesienia, pogłoskę przedrukowały tabloidy i do dziś legenda krąży i żyje.
Jak to możliwe, że ktokolwiek wierzy w mieszkającego pod skorupą ziemi diabła – a nawet jeśli nie wierzy, to i tak ogląda poświęcone mu filmy? Niewykluczone, że wiedzę o wnętrzu