
O poezji, która nie boi się tempa świata, o czytaniu i pisaniu bez strachu, a także o tym, dlaczego lepiej być sobą niż drugim Miłoszem. Rozmowa z amerykańskim poetą i krytykiem literackim Edwardem Hirschem.
Marta Anna Zabłocka: Jaka jest rola poezji dzisiaj – w czasach prozy?
Edward Hirsch: Byłoby dobrze, gdybyśmy mogli myśleć o dzisiejszych czasach jako o epoce prozy – tak jednak nie jest. To era łatwej rozrywki, internetu, celebryctwa i szybko przepływających informacji, którymi media bombardują nas 24 godziny na dobę. Nawet proza okazuje się zbyt powolna wobec tempa współczesnych realiów. Mimo to tak długo, jak ludziom zależeć będzie na odkrywaniu prawdy o świecie, i tak długo, jak będą myśleć o poważnych sposobach wzbogacania swojego życia wewnętrznego, miejsce dla poezji znajdzie się zawsze.
Jest Pan autorem bestsellerowego How to Read a Poem and Fall in Love with Poetry [Jak czytać wiersze i zakochać się w poezji], poradnika czy też może podręcznika, w którym uczy Pan w przystępny sposób, jak czytać poezję.
Jeden z moich przyjaciół określił tę książkę jako przykład „nieznośnej amerykańskiej życzliwości”. To, co nas ogranicza podczas czytania