Dla pobożnego hinduisty nie ma większego marzenia niż to, by osiągnąć wyzwolenie w świętym mieście nad świętą rzeką. W ostatnim jednak czasie spełnienie tego marzenia znacznie podrożało.
Szybkim truchtem suną przez miasto. I śpiewają. Czy raczej mruczą: „Ram naam satya hai, ram naam satya hai”. Co znaczy: „Prawda jest imieniem boga Ramy”. Ciało położyli na bambusowych noszach i owinęli błyszczącym całunem, który wygląda jak kolorowa folia termoizolacyjna. Po tej folii ich poznacie. Jej kolor określa płeć i wiek zmarłego. Czerwień przynależy młodym kobietom, biały oznacza zmarłych chłopców, złoto – starców. Na klatce piersiowej złożyli nieboszczykowi ręce i sznurkiem związali kciuki – to znak namaskar, indyjskie powitanie lub gest wyrażający szacunek. Odchodzącego dźwiga czterech mężczyzn z najbliższej rodziny. Gubią się w wąskich uliczkach świętego miasta, przeciskają przez zaułki, w których handlują dorośli i bawią się dzieci. Ludzie schodzą im z drogi, czasem dyskretnie się kłaniają. Zdarza się, że na drodze staje im krowa lub – co gorsza – martwa krowa. I wtedy nie ma innego wyjścia, trzeba poszukać objazdu.
W sandałowym dymie
Nabrzeże co kilkanaście minut wypełnia się gwarem. Turyści trącają się łokciami, a miejscowi nawet nie podnoszą głów. Nadchodzi kolejny kondukt. Biegną w stronę ghatu, czyli szerokich betonowych stopni łączących miasto z Gangesem (dosłownie są to: „schody wiodące do świętego ciała rzeki”), miejsca, które dla hinduisty jest furtką, która prowadzi do oświecenia.
Wreszcie są. Kładą ciało na podeście w Manikarnika Ghat. Tam czeka je kremacja, która oczyszcza z grzechów. Zanim jednak do tego dojdzie, rodzina odchodzącego musi przygotować się do ceremonii. Jeszcze przed pogrzebem krewni poszczą i oddają się medytacji – ma to pomóc zmarłemu w odejściu w zaświaty. Następnie kobiety zajmują się myciem zwłok w rzece. Trwa to trzy godziny. Później ciało zmarłego nacierają wonnymi olejami i ubierają w ozdobne lungi – szeroki pas biodrowy. W tym czasie inni przynoszą już drewno na stos. Zdarza się, że przed spaleniem kapłan specjalnym nożem nacina zwłoki i wyciąga z nich po jednej kości. U kobiet jest to kość biodrowa, u mężczyzn zaś udowa. W samej ceremonii