Waranasi – najlepsze miejsce do umierania
i
zdjęcie: Aditya Prakash/Unsplash
Marzenia o lepszym świecie

Waranasi – najlepsze miejsce do umierania

Maciej Wesołowski
Czyta się 16 minut

Dla pobożnego hinduisty nie ma większego marzenia niż to, by osiągnąć wyzwolenie w świętym mieście nad świętą rzeką. W ostatnim jednak czasie spełnienie tego marzenia znacznie podrożało. 

Szybkim truchtem suną przez miasto. I śpiewają. Czy raczej mruczą: „Ram naam satya hai, ram naam satya hai”. Co znaczy: „Prawda jest imieniem boga Ramy”. Ciało położyli na bambusowych noszach i owinęli błyszczącym całunem, który wygląda jak kolorowa folia termoizolacyjna. Po tej folii ich poznacie. Jej kolor określa płeć i wiek zmarłego. Czerwień przynależy młodym kobietom, biały oznacza zmarłych chłopców, złoto – starców. Na klatce piersiowej złożyli nieboszczykowi ręce i sznurkiem związali kciuki – to znak namaskar, indyjskie powitanie lub gest wyrażający szacunek. Odchodzącego dźwiga czterech mężczyzn z najbliższej rodziny. Gubią się w wąskich uliczkach świętego miasta, przeciskają przez zaułki, w których handlują dorośli i bawią się dzieci. Ludzie schodzą im z drogi, czasem dyskretnie się kłaniają. Zdarza się, że na drodze staje im krowa lub – co gorsza – martwa krowa. I wtedy nie ma innego wyjścia, trzeba poszukać objazdu.

W sandałowym dymie

Nabrzeże co kilkanaście minut wypełnia się gwarem. Turyści trącają się łokciami, a miejscowi nawet nie podnoszą głów. Nadchodzi kolejny kondukt. Biegną w stronę ghatu, czyli szerokich betonowych stopni łączących miasto z Gangesem (dosłownie są to: „schody wiodące do świętego ciała rzeki”), miejsca, które dla hinduisty jest furtką, która prowadzi do oświecenia.

Wreszcie są. Kładą ciało na podeście w Manikarnika Ghat. Tam czeka je kremacja, która oczyszcza z grzechów. Zanim jednak do tego dojdzie, rodzina odchodzącego musi przygotować się do ceremonii. Jeszcze przed pogrzebem krewni poszczą i oddają się medytacji – ma to pomóc zmarłemu w odejściu w zaświaty. Następnie kobiety zajmują się myciem zwłok w rzece. Trwa to trzy godziny. Później ciało zmarłego nacierają wonnymi olejami i ubierają w ozdobne lungi – szeroki pas biodrowy. W tym czasie inni przynoszą już drewno na stos. Zdarza się, że przed spaleniem kapłan specjalnym nożem nacina zwłoki i wyciąga z nich po jednej kości. U kobiet jest to kość biodrowa, u mężczyzn zaś udowa. W samej ceremonii

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Dziesięć nowych faktów na temat śmierci
i
ilustracja: Igor Kubik
Wiedza i niewiedza

Dziesięć nowych faktów na temat śmierci

Kevin Dickinson

Od setek lat w rozmaitych kulturach antropomorfizowano śmierć, by oswoić tę straszliwą tajemnicę. Współczesna nauka zdołała ją odczarować, przedstawiając ją jako proces biologiczny. Mimo to pozostaje wciąż wiele zagadek. Śmierć bada się po to, by ulepszyć życie – a nie dla podkreślenia, jak smutny koniec czeka nas wszystkich. 

Czarna peleryna. Kosa. Uśmiech trupiej czaszki. Ponury Żniwiarz to klasyczne sposoby na przedstawienie śmierci w zachodnich społeczeństwach, ale bynajmniej nie jedyne. Starożytne kultury antropomorfizowały śmierć na przeróżne sposoby. W greckiej mitologii przybierała ona postać uskrzydlonego młodzieńca Tanatosa. Skandynawskie mity mówią o posępnej bogini Hel, hinduizm ma natomiast boga Jamę.

Czytaj dalej