We władzy monsunu We władzy monsunu
i
Trevor Yeung, Medalion z ornamentem akantu (Hongkong), 2018 r., dzięki uprzejmości artysty
Wiedza i niewiedza

We władzy monsunu

Paulina Wilk
Czyta się 18 minut

Na Oceanie Indyjskim, na wodach między Somalią a Indonezją, rozciąga się prastara matryca globalizacji stworzona przez żeglarzy i handlowców wielu wyznań. Tam też kołysze się pogodna przyszłość islamu.

„Powrót człowieka z morza jest jak powstanie z grobu, port zaś jest niczym miejsce kongregacji w dniu Sądu Ostatecznego: następuje przepytywanie, wyrównanie rachunków, ważenie i mierzenie…” – pisał w połowie XIII stulecia Ibn al-Mujawir po dotarciu do Adenu, chcąc oddać poczucie bezpieczeństwa i spełnienia, jakim było zakończenie podróży w tym tłumnym, pochłoniętym handlową gorączką porcie. 

Wywodzący się z Iranu podróżnik, autor fascynujących opisów wędrówki po południowej Arabii, najprawdopodobniej wyruszył, by pielgrzymować do Mekki. Zatrzymał się na dłużej w Adenie, ruchliwym mieście na południu Półwyspu Arabskiego, usadowionym u wejścia do Morza Czerwonego na terenie dzisiejszego Jemenu. W swych zapiskach Ibn al-Mujawir uwiecznił barwną codzienność Arabów i wielu grup etnicznych spotykających się w jednym z tygli Oceanu Indyjskiego.

Z dowcipem i uwagą odnotowywał stroje, transakcje, zwyczaje religijne i reguły podatkowe. Uchwycił istotę wielkiego akwenu rozciągającego się na 80 stopni szerokości geograficznej i ponad 100 stopni długości geograficznej, od wschodnich wybrzeży Afryki aż do Chin i archipelagów południowo-wschodniej Azji, od Morza Arabskiego przez Zatokę Bengalską do wód Morza Południowochińskiego. 

Zamieszkuje wokół tego akwenu co trzeci człowiek na ziemi. Od tysięcy lat wody Oceanu Indyjskiego stanowią rodzaj rozłożystego dywanu, gęsto utkanego nićmi połączeń handlowych, w ślad za którymi idą sploty obyczajów i wierzeń. Znaczące, że autorem bezcennych zapisków jest muzułmanin – wyznawca religii, która na ogół pokojowo i w pragmatyczny sposób zdominowała ten obszar jeszcze przed przybyciem Europejczyków.

Wyznawcy islamu robili interesy w każdym porcie i z każdym, kto miał towar do sprzedania lub kupienia. W przeciwieństwie do radykalnego islamu zapatrzonego w przeszłość, w imię którego do dziś toczą się walki w pustynnych krajach, dzieje islamu na morzu to otwarcie na przyszłość i imponujący potencjał ekonomiczny. Wbrew utartym skojarzeniom, że państwa islamskie to tylko gorące i suche obszary na piachu, muzułmanie mają także drugą, ciekawszą biografię pisaną na wodzie. 

Puścił bąka i umknął do Indii

Waga Adenu wzrosła w X stuleciu, gdy dynastia Fatymidów rządząca z Kairu północną Afryką, weszła w spór z chrześcijańskimi siłami na Morzu

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Transatlantyk z zadyszką Transatlantyk z zadyszką
i
Wschód słońca nad Atlantykiem widziany z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, zdjęcie: NASA
Wiedza i niewiedza

Transatlantyk z zadyszką

Paulina Wilk

Przez wieki Atlantyk był platformą handlu niewolnikami, do dziś wyznacza relacje ekonomiczne między Europą a Stanami Zjednoczonymi. Czy nastaje właśnie zmierzch panującego w jego granicach porządku?

Zacznijmy od tego, że w przyszłości Ocean Atlantycki zniknie. Europa i Ameryka Północna zjednoczą się w superkontynent. Co prawda nastąpi to dopiero za 200 mln lat, ale taka perspektywa pobudza wyobraźnię. Szczególnie jeśli wziąć pod uwagę, ile wysiłku i przemocy niesie historia europejsko-amerykańsko-afrykańskich relacji atlantyckich, przez wieki mających niejako zaprzeczyć faktycznej geograficznej rozłące. Atlantyk był historycznie najbardziej zatłoczonym oceanem, najgęściej pokrytym liniami żeglugi – pomiędzy ważnymi punktami w północnej jego części, takimi jak Liverpool, Sewilla, Charleston czy Boston, ale też mniej oczywistymi portami na południu, do których należą brazylijskie dziś Salvador i Recife czy kolumbijska Kartagena i Kingston na Jamajce.

Czytaj dalej