Wiatr przemian
i
fot. Pexels, domena publiczna
Ziemia

Wiatr przemian

Dariusz Kuźma
Czyta się 8 minut

Zwalczanie mitów dotyczących energii wiatrowej to walka z wiatrakami. Tymczasem zapotrzebowanie na energię ciągle rośnie, a ta pozyskiwana z węgla jest nieekologiczna i coraz droższa. Dlaczego trzeba postawić na wiatr, tłumaczy Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.

Dariusz Kuźma: Orędownicy energii wiatrowej mówią, że to przyszłość. Co to znaczy?

Janusz Gajowiecki: Rzeczywiście przyszłość jest bogatym w znaczenia słowem, ale w przypadku energii wiatrowej łatwo ją zdefiniować. Nie chodzi tylko o ekologię i „czystość” energii. Żyjemy w konkretnej rzeczywistości, która wymusza działanie – musimy transformować polską energetykę w kierunku niskoemisyjnym, ostatecznie zeroemisyjnym. A przecież zapotrzebowanie na energię rośnie. 

Dzisiaj 70% energii elektrycznej w Polsce pochodzi z paliw kopalnych. To uzależnienie jest kosztowne i będzie coraz mniej opłacalne. Energetyka wiatrowa, lądowa

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Słomiaki i samogrzeje
Marzenia o lepszym świecie

Słomiaki i samogrzeje

Jak budować (prawie) bez betonu?
Aleksandra Kozłowska

Domy ze słomy, chociaż kojarzą się ze skansenem, to mogą okazać się naszą przyszłością. O budownictwie naturalnym i jego wpływie na naszą planetę z trenerem Budownictwa Słomianego, Przemkiem Rajem – rozmawia Aleksandra Kozłowska.

Koniec grudnia. Ziemia śpi oprószona śniegiem niczym racuch cukrem pudrem. Cisza. Na Eksperymentalnej Farmie Stoczki pod Sieradzem nie drgnie nawet jedna brzozowa gałązka. Wszystko się zmienia, gdy zaraz po śniadaniu wychodzimy z „samogrzeja”, wtulonego w pagórek domku z gliny i słomy. Ruszamy do warsztatu, gdzie pachnie latem: drewnem i słomą. Zrobione z niej bloki piętrzą się w stertach nastroszone kłującymi źdźbłami. Bloki trzeba ciasno ubić, po czym gęsto upakować w drewnianych ramach – w ten sposób powstają panele (192 na 200 cm), które potem posłużą za budulec ścian „słomiaków”. Przyjechałam tu nie tylko porozmawiać, ale też popracować jako wolontariuszka. Przemek Raj, właściciel Farmy zarządza: „Skończymy ten panel i zrobimy kolejny. Do obiadu powinniśmy się z tym uwinąć”.

Czytaj dalej