Jest wytrwałą pionierką, pierwsza wkracza na nowe ziemie, na których inne gatunki drzew nie miałyby szans. Wystarczy jej trochę piasku i wody, chociaż niektóre sosny radzą sobie również na skałach. Pomagają jej w tym najdłuższe korzenie, jakimi mogą się pochwalić drzewa iglaste.
Sosna sięga nawet do 3 m w głąb ziemi. W toku ewolucji doprowadziła do mistrzostwa własny pyłek, który zawiera komory powietrzne, dzięki czemu nasiona mogą być przenoszone przez wiatr setki kilometrów. Jako gatunek – my, ludzie – jesteśmy krótszym niż jeden dzień epizodem w historii sosny, która porastała Ziemię już w okresie kredy, a zatem przed około 100 mln lat.
Pliniusz Starszy, żyjący niecałe 2 tys. lat temu, stwierdził, że sosna była drzewem macierzystym bursztynu, co potwierdził Hugo Conwentz, który w ubiegłym wieku pełnił funkcję dyrektora muzeum przyrodniczego w Gdańsku. Jakieś 30 mln lat temu tereny Morza Bałtyckiego porastały sosnowe lasy. Z nieznanych nam przyczyn nagle zaczęły obficie wytwarzać żywicę. Conwentz rozpoznał w bałtyckich bursztynach szczątki pięciu różnych sosen, nie potrafił jednak ich odróżnić i nadał im jedną, wspólną nazwę: Pinus succinifera, czyli sosna żywicodajna. Szamani, którzy potrafią słuchać opowieści kamieni, twierdzą, że w bałtyckich bursztynach zawarte są wspomnienia dawnych epok i recepty z lekarstwami dla współczesnych.
3 tys. lat przed naszą erą w Chinach panował cesarz Shennong, którego uważa się za wynalazcę parzenia herbaty. Wypełnienie rytuału wymagało wypicia herbaty