Zabawa w teorii i praktyce
Edukacja

Zabawa w teorii i praktyce

Ewa Pawlik
Czyta się 5 minut

W trakcie panelu dyskusyjnego poświęconego teorii zabawy słynnego francuskiego intelektualisty warszawskie dzielnicowe kółko inteligencji nieletniej udowadnia, że brak formalnego wykształcenia nie musi oznaczać braku wiedzy.

Z antropologicznego punktu widzenia nie istnieje społeczność, której członkowie nie znaliby aktywności służących rozrywce. Francuski intelektualista, krytyk literacki, filozof i socjolog Roger Caillois uczynił zabawę przedmiotem pogłębionych badań i analiz, które zaowocowały wyodrębnieniem fundamentalnych rządzących nią reguł.

Fascynacja zagadnieniem gier i zabaw mogła wynikać z deficytu tychże we wczesnym życiu wybitnego myśliciela. Roger poszedł do szkoły niemalże tego samego dnia, w którym przestał raczkować, i właściwie nigdy z niej nie wyszedł. Zaczynał jako uczeń, ale stosunkowo szybko awansował na studenta i w końcu sam stał się wykładowcą. Już w 1936 r. założył antyfaszystowską

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Bawcie się!
i
rysunek z archiwum nr 644/1957 r.
Wiedza i niewiedza

Bawcie się!

Agnieszka Fiedorowicz

Nawet jeśli wasze mózgi już jakiś czas temu przeżyły okres wielkiego wymierania synaps (czyli jesteście dorośli), nie lekceważcie zabawy. Dzięki niej dzieci uczą się życia, a starsi… Zresztą sprawdźcie sami.

Po nowo zakupionym żółtym fotelu zostało ogromne pudło. Ledwo się obejrzałam, a dzieci już przepychały je przez drzwi swojego pokoju. Najpierw przez pół dnia radziły, co z nim zrobić. Rysowały pomysły na kartkach, spierały się. Potem w ruch poszły farby, krepina, kleje i nożyczki. Ni stąd, ni zowąd staliśmy się posiadaczami niewielkiej stacji kosmicznej, w której nasze pociechy przygotowywały się do podboju Marsa. Potem pudło było stajnią dla koni. I nieco kanciastą Gwiazdą Śmierci – od premiery ostatniej części Star Wars. Po licznych przeróbkach karton nie wytrzymał, jedna ze ścian zgniła. Dzieci trochę protestowały, ale w końcu pozwoliły wynieść resztki na śmietnik. Żadna z licznie nabytych przez dziadków, przyjaciół czy nas samych zabawek nie absorbowała ich tak długo i tak skutecznie.

Czytaj dalej