Spotkałyśmy się w 2010 r. na kampusie wakacyjnej Wioski Bullerbyn. Marianna – prezeska, Magdalena – psycholożka i Anna Pękala – nauczycielka. Szukałyśmy miejsca, gdzie nasze dzieci czułyby się bezpieczne i szanowane, gdzie my, jako rodzice i jako kadra, znalazłybyśmy wzajemne wsparcie i porozumienie we współpracy na rzecz dzieci.
Wkrótce potem zaczęłyśmy budować Wolną Szkołę Demokratyczną Bullerbyn, współtworząc środowisko wolnych szkół demokratycznych w Polsce. Zależało nam na szkole „żywej”, w ciągłym procesie rozwoju, odpowiadającej na potrzeby członków jej społeczności, opartej na relacjach, a nie na z góry określonych rozwiązaniach dydaktycznych i sztywnych procedurach.
Powstawała ona obok przemian systemu edukacji skupiających się na szukaniu kolejnych technik transmisji wiedzy encyklopedycznej do wypełnianych przez ucznia arkuszy egzaminacyjnych. Wobec powszechnego dostępu do źródeł informacji wydaje się to kuriozalne. Dzieci nie potrzebują dydaktyki. Potrzebują natomiast atmosfery, która będzie im sprzyjała w rozwijaniu osobistego potencjału, wesprze poznawanie siebie, innych i otaczającego świata. Kluczem do niej jest postawa otwartości i zaufania.
W dyskursie publicystycznym na temat edukacji szuka się inspiracji w edukacji skandynawskiej. Z naszej perspektywy to bardzo słuszny kierunek. Fundamentem tego modelu przekazywania wiedzy jest zaufanie do zmiany rozumianej jako demokratyczny proces, w którym autonomiczne jednostki potrafią się ze sobą dogadać. Tymczasem mamy do czynienia z kryzysem wartości demokratycznych, które w latach 90. wydawały się niepodważalne. Spolaryzowane społeczeństwa nie są w stanie umówić się, jak mają w nich koegzystować bezpieczeństwo i wolność. Czy mówimy o „wolności od”, czy o „wolności do”?
W szkole od ponad 100 lat dominuje koncepcja treningu posłuszeństwa, za którym idzie potrzeba kontrolowania działań i egzekwowania poleceń za pośrednictwem kar lub nagród. To sprzeczne z tym, co już wiemy o procesach sprzyjających rozwijaniu samoświadomości i wewnętrznej motywacji do zdobywania wiedzy oraz, przede wszystkim, z budowaniem zdrowych relacji z innymi. Dzieciństwo to wrażliwy moment zdobywania życiowego doświadczenia, podejmowania wielu prób, eksplorowania świata w otoczeniu innych ludzi. Potrzebuje warunków do wzrastania, a nie formatowania.
Coraz bardziej świadomi, nie chcemy dziś bezrefleksyjnie uczestniczyć w czymś, co nie służy nam i dzieciom. Przestajemy narzekać. Bierzemy odpowiedzialność. Świadomie wychowujemy i takiej edukacji chcemy dla naszych dzieci. Potrzebujemy jednak spójności pomiędzy domem a szkołą, otwarcia na współpracę i dialog.
Być może to właśnie tworzące się oddolnie inicjatywy i ruch społeczny wynikający z potrzeby zmiany polskiego systemu edukacji doprowadzą do tego, że on się zmieni. Każdy z nas ma w tym swój drobny udział, kiedy troszczy się o to, żeby zapewniać dzieciom zdrowe środowisko rodzinne, edukacyjne, społeczne. Tworząc atmosferę, w której dzieci mogą czuć własną sprawczość i wpływ na rzeczywistość, wchłaniać humanistyczne wartości.
To dlatego zdecydowałyśmy się na alternatywę i rozwijamy model szkoły demokratycznej. Jej podstawowe dwa filary – autonomia jednostki i troska o społeczność – są gotowe do zaimplementowania w szkołach publicznych. Warto zaufać ludziom i ich naturalnemu dążeniu do szczęścia poprzez współpracę i branie odpowiedzialności. Oddolnie mnożą się w Polsce inicjatywy wolnych szkół, a także organizacji wspierających nauczycieli i dyrektorów szkół publicznych, którzy sami zaczynają zmieniać szkołę od środka. Tak, jesteśmy przekonane, że polską szkołę zmienią ludzie, nie władza. Zaufajmy im i temu procesowi.