
Przydaje się o każdej porze roku, także wiosną. Przyciąga intensywną barwą okładki i choć nie ona jest tu najważniejsza, to na pewno ułatwia odnalezienie go pośród innych książek.
Właśnie mijają dwadzieścia cztery lata od wydania Nowego słownika poprawnej polszczyzny PWN. Niezbyt okrągła to rocznica, i dobrze, bo nie chodzi o to, by teraz świętować jubileusz. Jubilat zresztą też nie w nastroju do świętowania: stoi sobie u mnie na półce w zielonym, trochę już sfatygowanym mundurku, w jaskrawozielonej obwolucie, o której nie byłoby przesadą powiedzieć: żarówiasta. Wydawnictwo dołożyło starań, by słownika