Ziarno wiedzy Ziarno wiedzy
i
Jean_Francois Millet, „Haystacks: Autumn”, („Stogi: jesień”) ok. 1874, Metropolitan Museum of Art, domena publiczna
Ziemia

Ziarno wiedzy

Maria Górz
Czyta się 20 minut

O rolnictwie, które jest nie tylko produkcją żywności, lecz także dba o przyrodę i wspiera lokalne społeczności, rozmawiają Maria Górz i Paweł Bietkowski, popularyzator upraw biodynamicznych.

Od dawna wiadomo, że harmonia z naturą przynosi najlepsze plony. Niby takie oczywiste, ale o dziwo to podejście nie funkcjonuje w konwencjonalnym rolnictwie. Stało się za to podstawą biodynamicznej metody upraw, opartej m.in. na astronomicznym kalendarzu siewu i zbiorów oraz naturalnych metodach użyźniania gleby. Jej zwolennicy podkreślają, że wytwarzanie żywności zawsze zawiera pierwiastek duchowy, a na to, co wyrasta z ziemi, wpływa cały kosmos.

Maria Górz: Jak powstało rolnictwo biodynamiczne?

Paweł Bietkowski: Zanim odpowiem, chciałbym tylko przypomnieć, czym jest samo rolnictwo – to jedna z najstarszych form działalności człowieka na Ziemi. W ciągu około 5 tys. lat zdobywaliśmy doświadczenie, które jeszcze u progu XX w. było przekazywane z pokolenia na pokolenie. Uprawiając tę samą ziemię przez całe życie, zyskiwano mądrość płynącą z obserwacji przyrody. Dziś pewnie nazwalibyśmy to intuicją. Spoglądano na niebo i już wiedziano, jaka będzie pogoda albo jakie zabiegi agrotechniczne należy przeprowadzić danego dnia. W XX w., a w zasadzie po pierwszej wojnie światowej, ten proces uległ zaburzeniu.

Z czego to wynikało?

Z przemian powojennych. Nieco wcześ­niej, w drugiej połowie XIX w., na skutek zniesienia pańszczyzny całkowicie zmieniły się koszty pracy w rolnictwie. Po pierwszej wojnie światowej nastąpiła powszechna mechanizacja rolnictwa, zaczęto też częściej stosować nawozy sztuczne. Z tych powodów w gospodarstwach wielkopowierzchniowych – których właściciele nie tylko zajmowali się uprawą ziemi, ale także byli ludźmi biznesu działającymi na wielką skalę – rozwinął się zupełnie nowy model rolnictwa. Te przemiany zaniepokoi­ły rolników w całej Europie. Nowoczesny sprzęt był znacznie droższy niż dotychczasowy. Poza tym już wtedy rozpoczęła się dyskusja na temat bezpieczeństwa stosowania nawozów sztucznych. Czy używanie chemii rolnej, zwłaszcza nienaturalnie podawanego azotu, rzeczywiście korzystnie działa na rośliny? Ponieważ temat był wcześniej nieznany, zasięgnięto opinii specjalistów z wielu różnych dziedzin, m.in. zapytano o to Rudolfa Steinera.

Czy może Pan przybliżyć tę postać?

Rudolfa Steinera poz

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Bierz łopatę i kop! Bierz łopatę i kop!
i
ilustracja z „Wielkich podróży”, Théodore de Bry, 1596 r., The New York Public Library/Rawpixel (domena publiczna)
Ziemia

Bierz łopatę i kop!

Marta Anna Zabłocka

O polityce podwórkowej, łopacie jako narzędziu buntu i wywrotowym potencjale dyni opowiada Witold Szwedkowski, poeta i aktywista Miejskiej Partyzantki Ogrodniczej.

Zacznijmy od uważnego spaceru. Zastanówmy się, co widzimy – ile mijamy drzew, jakie one są, czy je znamy. Partyzant musi rozpoznać teren, na którym działa. Musi oszacować siły wroga – a wrogiem jest betonoza. Musi wybadać najsłabsze punkty i tam atakować – strzelać sadzonkami, wbijać saperkę. Partyzantka nie uderza w urzędników, kierowców czy malkontentów, którym przeszkadzają liście lecące z drzew. Partyzantka jest przeciwko betonozie – połaciom granitu, oceanom asfaltu, rzekom nawierzchni bitumicznych. To one sprawiają, że w miastach brakuje zieleni. A z brakiem zieleni walczymy metodami partyzanckimi.

Czytaj dalej