Najbardziej znanymi jaskółkami wiosny są przebiśniegi, pierwiosnki i zawilce. Z moich obserwacji podczas wypraw łąkowo-leśnych wynika, że nieomylnym jej zwiastunem jest też skromny bluszczyk zwany kurdybankiem.
Kwitnie wcześnie i długo, drobne kwiatki pojawiają się na nadnarwiańskich brzegach już w marcu. Dźwięczna nazwa wpada w ucho i zapada w pamięć. I dobrze, bo niepozorny bluszczyk wiele kryje w zanadrzu.
Bluszczyk kurdybanek (Glechoma hederacea), jak na bluszcz przystało, pełźnie i tak się ukorzenia, ma długie rozłogi, można poznać go po niebieskofioletowych kwiatkach. To chwast powierzchni zadarnionych, widujemy go więc w zaroślach i przy drogach. Nie jest wybredny, dopasuje się do warunków – wyrośnie choćby na wysypisku. To ziomek z rodziny jasnotowatych, kuzyn macierzanki i tymianku – aromatyczny jak one, jadalny oraz smakowity. Jako roślina lecznicza znany od XII w., używano go wówczas przeciw gorączce i kaszlowi. Warto po niego sięgać w zdrowotnych kryzysach, gdyż zwiększa wydzielanie soku żołądkowego, ułatwia przepływ żółci (dzięki związkom seskwiterpenowym), udrażnia drogi oddechowe. Ponadto wykazuje działanie ściągające, bakteriobójcze, przeciwzapalne i grzybobójcze.
Najlepiej zbierać jego ziele od wiosny po wczesne lato. Zwróćmy uwagę, by wybierać pędy ulistnione, o barwie zielonej, bez pożółkłych i zbrązowiałych liści. Suszmy je w naturalnych warunkach, rozłożone cienką warstwą. Świeże liście dodaje się do sałatek i zup, pasują też do twarogu. Ich balsamiczny aromat ujawni się po roztarciu.
Kondratek – bo takie imię ten bluszczyk nosi w tradycji ludowej – zawiera wspomniane związki seskwiterpenowe i triterpenowe (w tym kwas oleanolowy i ursolowy), fenolokwasy: rozmarynowy, kawowy i ferulowy, olejek eteryczny (składający się z pino-kamfenu, mentonu, mircenu) oraz gorycze. Te ostatnie to glechomina i cholina, dzięki którym bluszczyk zyskał sławę w średniowiecznej Anglii. Czy słyszeliście o Alehoof Grut? To warzony tradycyjnie w Pensylwanii (tej brytyjskiej) napój, zwany też hedgemaids, gdyż przygotowywały go zazwyczaj kobiety, nie bójmy się słowa – piwowarki. Dodawały do niego właśnie kurdybanku, który wnosił nutę goryczy i konserwował napój. Zanim nastała epoka chmielu, owe piwowarki warzyły piwa z różnych ziół: mirtu bagiennego, rozmarynu, krwawnika pospolitego oraz kory drzew. To musiało być coś.
Anglicy nazywają kurdybanek „kocią łapką”, bo jego liście przypominają odcisk tego czworonoga. W historycznych źródłach anglojęzycznych uznawany był za remedium na rwę kulszową, a nawet za uniwersalne panaceum.
Jak stosować go w wieku XXI? Najprościej przygotować z niego odwar – w proporcji łyżka liści na szklankę wody. Gotujemy go pod przykryciem 5 minut i pijemy 2–3 razy dziennie. Kurdybanek pomoże nam w nieżytach przewodu pokarmowego, przy biegunkach. Zadziała wykrztuśnie, przeciwkaszlowo i przeciwastmatycznie. Możemy płukać nim gardło, przemywać oczy, stosować w przypadku chorych zatok i zapalenia oskrzeli.