A więc zima! Niekoniecznie taka, jaką podpowiada nam jej popkulturowy wizerunek. Bo choć jest to najchłodniejsza pora roku, to, niestety, coraz częściej nie towarzyszy jej mróz. Oczywiście zima zimie nierówna. Tradycyjnie to najzimniejsze trzy miesiące w roku – dla Polski będzie to okres od grudnia do lutego. Natomiast astronomiczna zima na półkuli północnej zaczyna się w momencie przesilenia zimowego, czyli gdy promienie słoneczne padają pod kątem prostym na powierzchnię Ziemi na zwrotniku Koziorożca (w 2016 r. to 21 grudnia o 10.44 czasu Greenwich). To właśnie wtedy mamy najkrótszy dzień w roku, a co się z tym wiąże – najmniejszą dostawę energii słonecznej do powierzchni Ziemi. Od tego momentu dzień się wydłuża, jednak temperatura powietrza osiągnie minimum na przełomie stycznia i lutego, a zacznie się wyraźnie podnosić dopiero na początku marca. Astronomiczna zima kończy się w momencie równonocy wiosennej, czyli 20 marca (dokładnie o 10.28 czasu Greenwich).
Skoro mowa o temperaturze, to warto wspomnieć o zimie termicznej, którą rozpoczynamy, gdy temperatura powietrza przez pięć dni z rzędu spadnie poniżej zera. A z zimą termiczną może być w tym roku krucho – ze względu na zmianę klimatu. Rok 2016 był najgorętszy w historii pomiarów i wszystkie dane wskazują na to, że pierwszy kwartał 2017 r. też będzie cieplejszy od średnich wieloletnich. Jednak śniegu będziemy mieć więcej – m.in. za sprawą zjawiska La Niña rozwijającego się na Pacyfiku i wyższych aż o 20°C temperatur w Arktyce. To jednak tylko pół prawdy, ponieważ dynamicznie zmieniają się miejsca występowania pokrywy śnieżnej. Ze względu na zmianę klimatu mieszkańcy Niżu Polskiego mogą się cieszyć niezbyt imponującą (maksimum 10 cm), ale z roku na rok coraz grubszą i dłużej zalegającą pokrywą śnieżną. Natomiast amatorzy białego szaleństwa muszą liczyć na sztuczne dośnieżanie.
Jak to, klimat się ociepla, a śniegu coraz więcej? To paradoksalnie dowód na globalny wzrost temperatury. Polska znajduje się w miejscu świata, w którym wędrujące niże kształtują pogodę, wymieniając masy powietrza niejednokrotnie nagle i szybko. A zmiana klimatu oznacza, że te procesy są gwałtowniejsze. To właśnie dlatego zima potrafi wkroczyć do Polski nawet w maju, przynosząc znaczne opady śniegu i straty w rolnictwie. Choć średnia miesięczna temperatura miesięcy zimowych systematycznie wzrasta, nie oznacza to wcale, że nie będzie momentów zimniejszych niż zwykle.
I przy tej okazji warto wspomnieć o temperaturze odczuwalnej. Meteorolodzy mierzą temperaturę powietrza w klatce meteorologicznej na wysokości 2 m nad poziomem gruntu, w nieruchomym powietrzu. To nie do końca jest tym, czego doświadczamy na co dzień. Na odczucie temperatury wpływa przede wszystkim prędkość wiatru, który potrafi błyskawicznie wychłodzić powierzchnię skóry, ale także wilgotność powietrza czy kondycja naszego ciała. Jak więc przetrwać nagły atak zimy? Ubieranie się na cebulę jest dobrym rozwiązaniem, ale unikajmy bawełny, która sprzyja utrzymywaniu wilgoci przy ciele, a stąd już tylko krok do przeziębienia. W domu i w biurze nie przegrzewajmy się, bo to właśnie nagłe zmiany temperatury są groźne. Na przednówku warto też zadbać o zróżnicowaną dietę. Byle do wiosny!