Zwolnieni z pisania Zwolnieni z pisania
i
ilustracja: Mieczysław Wasilewski; archiwum „Przekroju”
Wiedza i niewiedza

Zwolnieni z pisania

Paweł Boguszewski
Czyta się 9 minut

W skali dziejów naszego gatunku pojawienie się pisma to niemal świeżynka, a to, co dzieje się w ludzkim mózgu w trakcie kreślenia liter, wciąż w dużej mierze pozostaje nieodkryte.     

Czy jeszcze zdarza nam się pisać ręcznie? Wielu z nas, przygotowując dłuższy tekst, a nawet krótką listę zakupów, wybierze formę elektroniczną, zastępując długopis stukaniem w rzeczywistą lub wirtualną klawiaturę na ekranie. Jednak neuronaukowca pisanie ręczne wciąż fascynuje, ponieważ dostrzega w nim odbicie wielu zjawisk – zarówno społecznych, jak i biologicznych.

Mechanizm pisania jest niezmiernie skomplikowany i angażuje rozległe obszary ośrodkowego układu nerwowego. Wcześniej zakładano, że za pisanie odpowiedzialne są specjalne, konkretne ośrodki – dokładniej miejsca w korze mózgu – selektywnie odpowiadające za daną czynność. Dziś, dzięki takim metodom, jak funkcjonalne obrazowanie (technika pokazująca, która część mózgu jest obecnie aktywna) czy śródoperacyjna stymulacja elektryczna (drażnienie prądem

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Druga natura Druga natura
i
Kolaż na podstawie ilustracji Joanny Grochockiej
Pogoda ducha

Druga natura

Sylwia Niemczyk

Bez naszych zwyczajów i przyzwyczajeń bylibyśmy tylko połową siebie. Są tak głęboko w nas zakorzenione, że można by powiedzieć: pokaż mi swoje nawyki, a powiem ci, kim jesteś.

Po dziesięciu latach spokojnego życia nasz kot Pako nauczył się skakać na klamkę w drzwiach wejściowych. Wisi na niej, dopóki nie puści zapadka, potem łapką poszerza szparę i przerażony swoją odwagą, mając oczy wielkości pięciozłotówki, ucieka na klatkę schodową. My natomiast – w przeciwieństwie do niego – bardzo chcemy, by nadal z nami mieszkał, dlatego próbujemy wyrobić sobie nawyk przekręcania zamka po każdym przyjściu i wyjściu (trzeba robić to zawsze, bo nawet gdy któreś z nas wyskakuje tylko wyrzucić śmieci, Pako momentalnie korzysta z okazji). Prosta rzecz takie zamknięcie: jeden ruch ręki. A jednak co dwa, trzy dni kotu udaje się uciec. Okazuje się, że dodanie do codziennej rutyny nawet tak drobnej czynności wcale nie jest łatwe, chociaż z drugiej strony coraz częściej pamiętamy o tym nowym zadaniu, czyli sytuacja zmierza w dobrym kierunku. Pewnie za rok (o tym, skąd tak ostrożne szacunki, w dalszej części tekstu) każde z nas będzie przekręcać zamek odruchowo, bo wejdzie nam to w krew czy też raczej – zgodnie z tym, co mówią badania neuronaukowe z ostatnich lat – do samego środka mózgu. Dołączy do setek innych nawyków, z których składa się nasze życie.

Czytaj dalej