
Anna Wyrwik przeczytała i przejrzała niemal wszystko, by wybrać dla Państwa 10 (kolejnych) książek… dla dziwaków. A co!
Trochę się jako społeczeństwo przyzwyczailiśmy do czasów zarazy, a trochę nie, ale gdzieś tam o uszy obiły mi się informacje, że sprzedaż książek poszła w górę. Nie wiem, czy są to informacje prawdziwe, czy tylko twór wyobraźni, nie weryfikuję, tylko ślepo powtarzam, bo nawet jeśli nieprawdziwe, to powtarzane wielokrotnie może staną się prawdą. I może czytanie książek zostanie już z nami na zawsze. Jako ten rytuał wyniesiony z czasów pandemii, gdy będzie ona przeszłością w bliższej lub dalszej przyszłości. Wiosną zaproponowałam „luźną i subiektywną listę książek dziwacznych, takich dla dziwaków”, a teraz proponuję to samo, tyle że zimą i książki inne. I po raz kolejny podkreślam, że określenie dziwak nie ma obrażać, ale ma być komplementem najwyższych lotów. Takim niewyszukanym.
Książki z listy można zacząć czytać od razu, można też po szczepionce, a nawet w jej trakcie, niezależnie od tego, ile się waży, ani od tego, ile się zarabia. Te pozycje są odjechane, pojechane, czasem zjechane i przeznaczone dla ludzi żądnych wrażeń, których wyobraźnia potrafi płatać figle i na których „najdziwniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek widzieliście” według Charlesa Bukowskiego (Miłość to piekielny pies, tłum. L. Engelking, Warszawa 2017) – „pewnego dnia zobaczyłem coś / nadzwyczajnego / najpierw usłyszałem dźwięk. / »rusz się, pchaj!« – powiedział męski głos. / pojawiła się długa deska / szerokości jakichś 75 centymetrów / długości 2 i pół metra; / na końcach i w środku przybite były / wrotki. / mężczyzna z przodu ciągnął / za dwie długie