Prace Magdaleny Kącikowskiej zatytułowane „Amor fati” to opowieść pełna symboliki i metafor. Pokazany przez artystkę las przeraża i zarazem fascynuje, wodzi na pokuszenie, budzi namiętność, której nie sposób się oprzeć. Wyłania się obraz „kobiety demonicznej”, mitycznej Lilith stającej się częścią dzikiej natury.
Fotografie przywołują skojarzenia wędrówki Dantego do piekieł, pełnej grozy historii z „Króla Olch”, ale także baśni, w których las staje się symbolem pokonania strachu i wewnętrznej przemiany bohaterów, jak choćby baśń o Mądrej Wasylisie czy o Jasiu i Małgosi. Warto także wspomnieć o zaczarowanym Lesie Broceliande i Rycerzach Okrągłego Stołu, którzy właśnie w mrocznych gęstwinach szukają miejsca ukrycia Świętego Graala – symbolu pełni i duchowej transformacji. Las stanowi archetyp ludzkiej nieświadomości, przestrzeń symboliczną, labirynt, którego przejście sprawia, że bohater staje się kimś innym, niż był, zanim wyruszył w drogę. Fotografie artystki wydają się być zapisem jej wewnętrznej podróży w głąb tego, co nieświadome i ukryte w cieniu; swoistą autoterapią, której celem jest spotkanie i integracja z osobistym Cieniem. Cień, jeden z głównych składników osobowości w koncepcji C.G. Junga, zawiera w sobie wyparte i nieakceptowane myśli, uczucia, instynkty. Stanowi rodzaj alter ego. Spotkanie z nim i integracja jest niezbędnym warunkiem rozwoju człowieka, ale jest jednocześnie niebezpieczne i trudne. Artystka oprowadza widza po różnych etapach swojej podróży. W pewnym momencie pojawia się obraz martwej ryby. Fotografia ta, podobnie jak inne prace Magdaleny Kącikowskiej, budzić może wiele skojarzeń i pytań. Ryba często interpretowana jest jako symbol chrześcijański, a zatem kojarzyć się może z chrześcijańskim systemem wartości. Według Junga spotkanie z Cieniem stawia w obliczu trudnych decyzji moralnych, częstokroć zmian w systemie wartości.
Te zmiany polegają w głównej mierze na wyrażeniu zgody na istnienie ciemnych aspektów własnej osobowości. Martwa ryba może także symbolizować śmierć tego, co stare i otwarcie się na nowe, koniec płynięcia z prądem, koniec bycia bez głosu.
Może też wyrażać zagrożenie lub ostrzeżenie przed dalszą wędrówką. Autorka decyduje się wyjść naprzeciw swojemu przeznaczeniu, stanąć twarzą w twarz z własnym Cieniem.
Obraz kobiety zanurzającej się w wodzie może być rozumiany jako symbol chrztu, przeobrażenia i wewnętrznej integracji. Artystka bez wahania idzie przed siebie, nie wiedząc, co spotka ją za chwilę. Cokolwiek bowiem ją spotka, będzie to jej przeznaczenie. Idzie wezwana przez głos, „wierna swojemu prawu” – powiedziałby C.G. Jung. Tym, co sprawia, że z taką ufnością kroczy ku temu, co mroczne i nieznane jest właśnie amor fati – miłość do losu, do wszystkiego tego, co czeka na nią na jej drodze. Tytuł wystawy nawiązuje do filozofii Fryderyka Nietzschego. Nietzscheańskie amor fati to zgoda na dobro i zło, które istnieje w człowieku i w świecie, to afirmacja własnego losu, pójście za swoim wewnętrznym głosem nawet wówczas, gdy na przekór rozsądkowi prowadzi nas w głąb ciemnego lasu.
(tekst: Olga Wiankowska)
Pokazane przez nas prace z cyklu „Amor fati” są uzupełnione kontynuacją serii, trzema utworami bez tytułu.