Retrospektywa zmarłego 11 lat temu Ryszarda Winiarskiego jest największym polskim akcentem na świeżo otwartym Biennale Sztuki w Wenecji. Artysta ten nie najlepiej mieści się w nurtach oraz „izmach”. Proponował sztukę, która miała być chłodna i racjonalna, zobiektywizowana i antyemocjonalna, bezosobowa. Upierał się, by nie traktować jego prac jak malarstwa. Program, który stworzył dla siebie okazał się przedsięwzięciem na skalę całej artystycznej biografii.
Czy to jest sztuka? Odkąd zaczęła się nowoczesność, wielu artystom zdarzało się słyszeć to pytanie. Zadawano je także Ryszardowi Winiarskiemu. Tymczasem retrospektywa zmarłego 11 lat temu artysty jest największym polskim akcentem na świeżo otwartym Biennale Sztuki w Wenecji. Jeżeli Winiarskiego pokazują na Biennale, to wygląda na to, że jego twórczość świetnie spełnia kryteria bycia sztuką. Na tym można by właściwie poprzestać dając sobie spokój ze wspomnianym pytaniem, które, powiedzmy szczerze, najczęściej zadawane jest zresztą w niejasnych lub chybionych intencjach. Tak się jednak składa, że w wypadku Winiarskiego w głupawym pytaniu „czy to jest sztuka” tkwi przewrotny sens, a odpowiedź, której udział artysta była wyjątkowo ciekawa.
Sztuka nie-ludzka czyli System
Na pierwszy rzut oka to, co robił Winiarski może wydać ofensywą wymierzoną w najświętsze wartości artystyczne – w każdym razie te tradycyjne. Lubimy bowiem utożsamiać sztukę z intuicją, emocjami, subiektywizmem i wolnością. Tymczasem Winiarski margines twórczej wolności zostawiał sobie minimalny.