Ryby najłatwiej łowić na dźwięki fletu lub cytry, Żmija powstała piątego dnia Dzieła Stworzenia, a tajemnica mądrości i piękna Kotów pozostanie niezgłębiona na wieki wieków (w każdym razie tak powiedział Stwórca). Publikujemy fragmenty Bestiariusza (wyd. Luna House), autorstwa Michała Komara z ilustracjami Pawła Kowalewskiego.
O RYBACH
O Rybach wiadomo, że lubują się w muzyce. Czynią to wszakże ponad potrzebę, co niekorzystnie wpływa na ich los. Rybacy znad jeziora Marea łowią szprotki, kusząc je śpiewem przy akompaniamencie glinianych kastanietów. A Ryby, jak wytrawne tancerki, podskakują w rytm pieśni i wpadają prosto w sieci rozciągnięte tam na ich zgubę [1]. Murenę przywabia się głosem fletu, przypominającym świst węża, i w ten sposób się ją chwyta [2].
Jeśli jakiś rybak zobaczy pływającą pod taflą wody rozłożystą pastinakę (raję) i zacznie śpiewać żartobliwe i zaczepne piosenki, a do tego zagra na aulosie, wówczas zwabiona grą pastinaka wypłynie na powierzchnię (wiadomo, że ma słuch wrażliwy na melodyjne dźwięki). Podczas gdy rybak dalej ją wabi swymi czarami, ktoś inny podsuwa więcierz i wyciąga Rybę. Najbardziej jednak zdumiewający jest fakt, że zauroczona muzyką pastinaka nie rozumie, co się z nią stało i co ją czeka w najbliższej przyszłości, tak jest zasłuchana [3]. Podobnie bywa z barwenami.
Dawnymi laty toczono spór o to, czy bardziej przydatnymi w czasie połowów