
Jak przechodzi COVID-19 biennale w Berlinie? Kto na wstecznym biegu jedzie na cmentarz? Jak daleko jest z Warszawy na globalne Południe? Kiedy wreszcie skończy się patriarchat? Gdzie znajduje się antykościół? I czy artystki uzdrowią chory świat – zastanawia się, wspominając berlińskie biennale, Stach Szabłowski.
11. Biennale w Berlinie, podobnie jak cały świat sztuki, jest zakażone koronawirusem. Odbywa się w cieniu, w kontekście, ale i na przekór epidemii. Uczestnicy wystawy – blisko osiemdziesięcioro artystów i artystek, w większości pochodzących z globalnego Południa – zwracają jednak naszą uwagę na plagi, które trapiły ludzkość długo przed tym, zanim zaczęliśmy zapadać na COVID-19. Świat cierpi na kolonializm, zarazę, która ma niezliczoną ilość objawów. Raz jest to agresywny kapitalizm, kiedy indziej patriarchat albo religia, mizoginia, homofobia, faszyzm czy populizm. Najczęściej symptomy te występują w kombinacjach; nieszczęścia nie chodzą parami, lecz całymi stadami.
Chory świat potrzebuje uzdrowicieli. Kuratorski zespół BB11 proponuje, by szukać ich wśród artystów. Pytanie, czy ludzie sztuki rzeczywiście potrafią uzdrawiać – czy jedynie umieją stawiać diagnozy, a ich głosy giną w ogólnym lamencie nad kondycją współczesności?
Odpowiedź, którą przynosi biennale, jest niejednoznaczna. Sztuka nie jest panaceum na bolączki postkolonialnego świata, ale jej uzdrowieńczych mocy nie należy lekceważyć. Są na tym biennale momenty, w których człowiek może poczuć się lepiej – a w obecnej depresyjnej atmosferze to już niemały sukces.
Na wstecznym na cmentarz
Biennale otworzyło się we wrześniu, z trzymiesięcznym opóźnieniem. Do ostatniej chwili nie było pewne, czy będzie mogło się odbyć, a także czy odbyć się powinno. Czy w cieniu pandemii w ogóle mają jeszcze sens międzynarodowe eventy artystyczne? Biennale sztuki są symbolami globalnej mobilności artystów, publiczności, idei. Mobilności, która dziś chwieje się pod ciosami wirusa, reżimów sanitarnych, kwarantann, lockdownów i odwołanych lotów.

Ekipa kuratorska BB11 nie udaje, że nic się nie stało i prowadzimy business as usual. W kwaterze głównej biennale, Instytucie Kunstwerke, wystawę otwiera apokaliptyczna instalacja Marieli Scafati.