Chore biennale, czyli uzdrowicielki z Berlina Chore biennale, czyli uzdrowicielki z Berlina
i
Instalacja Andrésa Pereiry Paza, EGO FVLCIO COLLVMNAS EIVS [I FORTIFY YOUR COLUMNS], fot. Mathias Völzke
Doznania

Chore biennale, czyli uzdrowicielki z Berlina

Stach Szabłowski
Czyta się 16 minut

Jak przechodzi COVID-19 biennale w Berlinie? Kto na wstecznym biegu jedzie na cmentarz? Jak daleko jest z Warszawy na globalne Południe? Kiedy wreszcie skończy się patriarchat? Gdzie znajduje się antykościół? I czy artystki uzdrowią chory świat – zastanawia się, wspominając berlińskie biennale, Stach Szabłowski. 

11. Biennale w Berlinie, podobnie jak cały świat sztuki, jest zakażone koronawirusem. Odbywa się w cieniu, w kontekście, ale i na przekór epidemii. Uczestnicy wystawy – blisko osiemdziesięcioro artystów i artystek, w większości pochodzących z globalnego Południa – zwracają jednak naszą uwagę na plagi, które trapiły ludzkość długo przed tym, zanim zaczęliśmy zapadać na COVID-19. Świat cierpi na kolonializm, zarazę, która ma niezliczoną ilość objawów. Raz jest to agresywny kapitalizm, kiedy indziej patriarchat albo religia, mizoginia, homofobia, faszyzm czy populizm. Najczęściej symptomy te występują w kombinacjach; nieszczęścia nie chodzą parami, lecz całymi stadami.

Chory świat potrzebuje uzdrowicieli. Kuratorski zespół BB11 proponuje, by szukać ich wśród artystów. Pytanie, czy ludzie sztuki rzeczywiście potrafią uzdrawiać – czy jedynie umieją stawiać diagnozy, a ich głosy giną w ogólnym lamencie nad kondycją współczesności?

Odpowiedź, którą przynosi biennale, jest niejednoznaczna. Sztuka nie jest panaceum na bolączki postkolonialnego świata, ale jej uzdrowieńczych mocy nie należy lekceważyć. Są na tym biennale momenty, w których człowiek może poczuć się lepiej – a w obecnej depresyjnej atmosferze to już niemały sukces.  

Na wstecznym na cmentarz

Biennale otworzyło się we wrześniu, z trzymiesięcznym opóźnieniem. Do ostatniej chwili nie było pewne, czy będzie mogło się odbyć, a także czy odbyć się powinno. Czy w cieniu pandemii w ogóle mają jeszcze sens międzynarodowe eventy artystyczne? Biennale sztuki są symbolami globalnej mobilności artystów, publiczności, idei. Mobilności, która dziś chwieje się pod ciosami wirusa, reżimów sanitarnych, kwarantann, lockdownów i odwołanych lotów.

Mariela Scafati, Movilización, fot. Silke Briel
Mariela Scafati, Movilización, fot. Silke Briel

Ekipa kuratorska BB11 nie udaje, że nic się nie stało i prowadzimy business as usual. W kwaterze głównej biennale, Instytucie Kunstwerke, wystawę otwiera apokaliptyczna instalacja Marieli Scafati.

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

List od Suwerena List od Suwerena
i
Przygotowania do performensu "List", zdjęcie: Monika Bryk
Opowieści

List od Suwerena

Stach Szabłowski

„Świat ma co najmniej tysiąc wiosek i miast
List w życiu człowiek pisze co najmniej raz”

 Skaldowie, Medytacje wiejskiego listonosza

Czytaj dalej