Kolor to informacja: jestem! Proszę mnie zobaczyć! Kolor daje odwagę – mówi Vasina, stylistka i projektantka mody.
Poruszam się na linii Warszawa–Kraków, Kraków–Warszawa. Nie wiem, jak jest w małych miastach, ale wydaje mi się, że czas czerni i szarości już minął. Coraz mniej się chowamy.
Wbrew pozorom czerń nie jest prosta. Nosić czerń tak, by się wyróżniać, to trudna sprawa. Czerń wymaga smaku.
•
Na razie wszystko wiem teoretycznie. Powinnam określić, dla kogo projektuję, po co, do czego te ubrania mają służyć. Ile lat ma mój klient? Przyznaję się, ja tego nie wiem! Ten cały marketing związany z projektowaniem… Wiem już, że powinnam sobie te pytania postawić i na nie odpowiedzieć. Ale potem siadam nad kartką i płynę. To nie jest dobre, pomysłów jest zawsze mnóstwo, dużo za dużo i wszystko się rozsypuje. Założenia trzeba włożyć do jednego pudełeczka, zawrzeć w jakichś ramach. Uczę się tego. Uczę się na swoich błędach!
•
Kocham kolor. Lubię odważne zestawy kolorystyczne. W czasach szkoły plastycznej kolory stanowiły dla mnie najważniejsze wyzwanie, sprawiały mi największą frajdę. Czerni zawsze towarzyszy u mnie mocny kolor.
Nawet jeżeli kiedyś zrobię tylko czerń, to będzie ona miała milion odcieni.
•
Ja nie proponuję żadnego wzorca. Tu nie ma odpowiedzi na pytanie, jakim typem człowieka masz być. Wkurza mnie, gdy słyszę o projektowaniu dla silnej, świadomej siebie kobiety. Nie o to chodzi! Nie ma co w ogóle o tym gadać.
•
We mnie mieszają się dwie sprzeczne rzeczy: projektowanie i stylizacja. Projektując, od razu zastanawiam się, jak to połączyć, z czym to nosić. Nie jestem w stanie tego wyłączyć.
•
Kobieta idealna? To, czy jest idealna, w moim rozumieniu tego słowa widać po 5 minutach od jej wejścia do studia. Na pewno nie chodzi o urodę. Nie lubię kobiet klasycznie pięknych, wolę interesujące. Chodzi o to, czym ona żyje, czy ma ciekawą osobowość. Nieważne, czym konkretnie się zajmuje, byle z pasją. Może być gruba, chuda, to bez znaczenia. Obserwuję klientki, gdy oglądają moje ubrania. Osobowość wyraża się w tym, jak to łączą, jak zakładają to na siebie. To mnie czasem absolutnie rozwala! Dres do mojej marynarki? Proszę bardzo!
•
Myślę, że jeśli kiedyś spotkam na ulicy dziewczynę ubraną w moje ciuchy od stóp do głów, to chyba strzelę sobie w łeb! Chcę tych rzeczy nie zauważyć, chcę pomyśleć: co za fajna kobieta!
•
Zaczynałam od projektowania. Zrobiłam na początku trzy albo cztery kolekcje, ale rynek praktycznie wtedy nie istniał. Mówimy o początku lat 2000. Nie chciałam projektować rzeczy, które będą mi potem zalegały w piwnicy. Stąd stylizacja. I akurat pojawiła się Brodka. Teraz po 15 latach stylizacji wróciłam do projektowania.
•
Granatowa koronkowa sukienka Moniki z Fryderyków trafi do Muzeum Historycznego Miasta Krakowa. Wystawa poświęcona będzie koronce na przestrzeni wieków i ta suknia ją zamknie. Pierwszy raz moja rzecz trafi do muzeum. Mało tego, to muzeum jest w mieszkaniu należącym kiedyś do mojej babci, która była gorseciarką. Ja się tam wychowałam! Całe dzieciństwo siedziałam i patrzyłam, jak babcia szyje. Akurat tam!
•
Mam wrażenie, że młodnieję, a nie starzeję się. Gdy wspominam swoje nastoletnie lata, mam ciarki. Im jestem starsza, tym lepiej się czuję ze sobą. Mój styl jest właściwie coraz młodszy. Ciągle gdzieś biegam, bo mam troje dzieci. Jeżdżę do pracy na hulajnodze. Robię to, co kocham, mam superrodzinę. Gdyby jeszcze było więcej słońca w tym naszym kraju, to już w ogóle byłoby ekstra. Ale i tak jest super!
•
Trendy są dobre tylko dla tych, którzy mają swój styl, potrafią brać z trendów to, co im pasuje, mieszają ze sobą i jest fajnie. Jeśli nie masz stylu, a rzucasz się na nie, wyglądasz po prostu jak klon. Trendy trzeba miksować z samym sobą. Wtedy mają sens.
•
Nie marzę o imperium, nie chcę sieci sklepów w Polsce i jeszcze 100 na świecie. Biznes wymaga całkowitego zaangażowania, a ja lubię moje życie. Lubię z niego korzystać. Kolekcje wychodzą teraz co trzy miesiące, to tempo jest szalone. Wszystko na wariackich papierach. Nie chcę tego dla siebie ani dla mojej rodziny. Idę swoim rytmem, bez szarpania się. Jeśli ma przyjść coś dobrego, to przyjdzie.
•
To bzdura, że ubranie może nam pomóc dobrze wyglądać. Ciuch żyje na osobie. To ona dodaje coś do ubrania, a nie odwrotnie. Ciuch nie czyni cię ładniejszym. Sęk w tym, jak ty się w nim czujesz, czy jesteś przekonana do tego, co na sobie masz. Musisz czuć się pewnie. Nawet jeśli założysz rzecz kiepską, ale dobrze się w niej czujesz, będziesz wyglądać świetnie. Serio. Tak to działa.
•
Pomysły mnie dręczą. Pojawiają się w głowie i już tam zostają. Nie wiem, skąd przychodzą. Niektóre siedzą we mnie wiele lat. I męczą! Muszę je zrealizować albo najzwyczajniej zwariuję. To nie jest tak, że patrzę na przykład na orchideę i już! Jestem zainspirowana! Nie.
•
Nie obserwuję ulicy. Poruszam się między studiem, szkołą i przedszkolem. W ciągu dnia nie mam wolnej minuty. Wyczyściłam Instagram. Obserwowałam tam chyba ze 2 tysiące osób: artystów, stylistów, projektantów, młodzież, jakieś ciekawe postacie. Za dużo tego, to pochłania mnóstwo czasu. Teraz usuwam. Doszłam do tysiąca.
•
Mam kilku ukochanych projektantów. Nie powiem jakich. Polakom nie wolno takich rzeczy mówić. Natychmiast okazałoby się, że ich kopiuję. Tak że wiem, ale nie powiem!
•
Ubieranie innych bawi mnie o wiele bardziej niż ubieranie siebie lub swojej rodziny. Mąż bywa wkurzony, bo nigdy mu nie doradzam. A dzieci już moich rad nie chcą. I dobrze.
•
Może wcale nie jest tak, że nie stać cię na rzeczy projektanta? Jeśli podliczysz kasę wydaną na te tanie sukienki, które zresztą wcale takie tanie nie są, okaże się, że lepiej wyjdziesz na paru dobrze zaprojektowanych rzeczach. Ponosisz je dłużej, określą cię bardziej. I zestawiaj je sobie, z czym tylko chcesz.
•
Przy okazji ostatniego Open’era uparłam się. Ma być łosoś! Nie wiem czemu, ale ma być. Teraz! Myślałam o nim od trzech lat. Wszyscy się ze mnie śmiali. Uparłam się i koniec. Leżałam tak długo, aż miałam gotową koncepcję. Wyrzuciłam to z siebie, a Brodka wystąpiła w łososiu.
•
Moja garderoba to masakra. M-a-s-a-k-r-a! Noszę pięć rzeczy na krzyż, bo nawet nie wiem, co w niej jest. Jest gigantem, jest olbrzymia. Nie potrafię niczego wyrzucać. Zawsze mi się wydaje, że coś się jeszcze przyda. Zbieram, a nie wyrzucam. I potem jest masakra. M-a-s-a-k-r-a, serio.
•
Chcesz coś kupić? Zastanów się najpierw, o co ci chodzi. Intuicja przykryta jest z reguły gustem koleżanek, aktualnymi trendami, pokazami, potrzebami, które wcale nie są twoje. Wierzę, że kobiety wiedzą, czego chcą i w czym im będzie dobrze. Trzeba to usłyszeć. Zaufać sobie.
•
Nie lubię mody środka, mody wieszakowej. Projektanta warto wymieszać z second-handem.
Vasina:
Projektantka mody i stylistka, stworzyła wizerunek Moniki Brodki. Jej druga kolekcja ukaże się zimą.