Pożar w Koszalinie, zabójstwo w Gdańsku, taśmy Kaczyńskiego, #jurnyStefan, Ewa Kopacz polująca na dinozaury – bieżący sezon serialu o nazwie Polska naprawdę wgniata w fotel. A to dopiero styczeń. Jak żyć w takich warunkach – po stoicku przypomina Piotr Stankiewicz.
Wszyscy ci, którzy nie rzucili jeszcze wszystkiego i nie wyjechali w Bieszczady (a więc większość z nas), wszyscy, którzy choć trochę śledzą życie polityczne i publiczne, zgodzą się chyba, że taki styczeń jak styczeń 2019 r. to jest naprawdę coś. W istocie trudno powiedzieć, od czego zacząć i w co ręce włożyć. Zdarzenia poważne i tragiczne mieszają się z poważnymi a kuriozalnymi i po prostu groteskowymi. Spróbujmy pokrótce wyliczyć, co się działo.
4 I – w pożarze escape roomu w Koszalinie ginie pięć nastolatek. 13 I – prezydent Gdańska śmiertelnie raniony podczas finału WOŚP. 28 I – aresztowanie Bartłomieja M. 29 I – ujawnienie „taśm Kaczyńskiego”. I potem wielki finał, ostatni dzień stycznia, w którym polskie życie publiczne stało się jak pożar w fabryce fajerwerków. 31 I dowiedzieliśmy się, że posła na Sejm RP tak przekupywano usługami prostytutek, że aż zarwał łóżko, była polska premier opowiadała o rzucaniu kamieniami w dinozaury, a na koniec mecenas zeznał pod przysięgą, że pijany szef służb specjalnych całował się z psem.
Jak żyć w takich warunkach? A to przecież tylko scena polska i nawet nie wspominam o puczu w Gabonie, potopie w Brazylii, –30°C w Chicago, kryzysie państwowym w Wenezueli i kolejnym stadium ciągłego kryzysu, jakim stał się Brexit… Piszę te słowa w piątek, 1 lutego. I aż trochę strach, co będzie dalej, co nowego się stanie i jak bardzo nieaktualny ten tekst będzie, gdy go Państwo przeczytają. Na szczęście jest jedna rzecz, która jest zawsze aktualna – filozofia stoików. Pozwólmy sobie na szczyptę patosu: Ernest Renan powiedział o Rozmyślaniach Marka Aureliusza, że to jest wieczysta ewangelia, która nigdy się nie zestarzeje, bo nie zawiera żadnego dogmatu. Mocne, ale prawdziwe. Co nam ta ewangelia powie o takim gorącym czasie jak styczeń?
Wedle interpretacji ortodoksyjnej, najbliższej duchowi Rozmyślań, wypadałoby uznać, że… żadna z powyższych rzeczy, tak tych tragicznych, jak i po prostu śmiesznych, nie jest na świecie niczym nowym. Ten motyw u Marka Aureliusza pojawia się regularnie: to nic nowego, nic nadzwyczajnego, wszystko jest zwykłe i już kiedyś było, osty na drodze, trucizna, ludzka głupota. Nic nowego pod słońcem – tutaj Marek nie kłóci się z Koheletem.
Nie namawiam jednak do przyjęcia koniecznie tej właśnie linii. W stoicyzmie, trochę jak przy szwedzkim stole, każdy znajdzie dla siebie coś miłego. Stąd proponuję inne spojrzenie, od strony rzeczy zależnych i niezależnych. Jak zwykle: trzeba sobie odpowiedzieć na jedno bardzo ważne pytanie. Czy wszystkie te rzeczy opisane wyżej są w mojej mocy, czy nie są? Czy jestem w stanie aktem swojej wolnej woli odwrócić pożary i sprawić, by polska polityka stała się racjonalna? Niestety, nie. Wszystkie te zdarzenia, jakkolwiek chciałyby nas poruszyć, nie są więc naszą własną klęską w sensie moralnym. Są zdarzeniami w świecie, są przyczynkiem do refleksji – tak politycznej, jak i filozoficznej. A z jeszcze innej strony, nieobcej Markowi, jest też słodko-gorzka przyjemność w obserwowaniu tego widowiska – choćby to było widowisko walących się światów.
Jest natomiast w naszej mocy nie dać się ponieść tym emocjom i myślom, które uważamy za niekorzystne dla nas. Jest w naszej mocy dbać, by stosunek do wszystkich wymienionych zdarzeń mieć rozsądny i taki, jak chcemy mieć. My sami, a nie ten, który perswaduje nam narzucona w naszej bańce opowieść. Jest w naszej mocy pamiętać o przepisach ppoż. i bezpieczeństwie tam, gdzie mamy na nie wpływ. Pamiętać, by samemu ani nie dawać łapówek, ani ich nie brać. A nade wszystko pamiętać o całym spektrum błędów poznawczych, jakie automatycznie popełnia nasz mózg.
Bowiem świat nie jest aż tak zły, jak się nam wydaje. Mamy instynkt skupiania się na wiadomościach złych i spektakularnych, a zapominamy, że w tymże samym styczniu świat stał się odrobinę lepszym miejscem, że tysiące osób wyleczono z chorób, które przez tysiąclecia były nieuleczalnym przekleństwem. Stopa ubóstwa, cyk, zmniejszyła się o kolejny ułamek centa. Przeżywalność niemowląt wzrosła o kolejny ułamek promila. I to się też kręci i o tym też trzeba pamiętać – i jest w naszej mocy, żeby pamiętać.