Co to będzie, co to będzie? Co to będzie, co to będzie?
Przemyślenia

Co to będzie, co to będzie?

Anna Wyrwik
Czyta się 7 minut

Serią obrazów w ramach wystawy Golden Years – Are You Ready? krakowski artysta Dawid Czycz rozmyśla o tym, jakie będą lata 20. XXI w. Przedstawia kolejne produkty, towary i symbole współczesnego świata: stek z wbitymi weń sztućcami, klawisze, nogi w szpilkach, bicz, policyjna pałka, buty, nóż, hamburger, martini, pacyfka, anarchia, jakieś rury i błyski, zwierzęta, rośliny, słońca, chmury, napisy typu: „are you ready?”, „forever vip”, „keep smile”, „never know” czy „user of loser”, i oczywiście ledy i neony. Bo „żyjemy w czasach ledowego baroku”, jak napisał kurator wystawy Mariusz Horanin.

Faktycznie, jest barok i miszmasz jak w supermarkecie wielkopowierzchniowym, jak w Internecie, bo są też memy, gify, emoji. Patrząc na te obrazy, trudno nie pomyśleć o zdjęciu Andreasa Gursky’ego 99 Cent II Diptychon (2001, wnętrze supermarketu, a w nim kolejne półki z setkami produktów i towarów; i wszystko to takie kolorowe), tylko że jest jakby przeniesione w przyszłość do tych naszych lat 20., poćwiartowane, przemielone przez maszynkę abstrakcji, a potem porozsypywane losowo po obrazach.

Widok wystawy Dawida Czycza "Golden Years – Are You Ready?" w Shefter Gallery (fot. Rafał Korzeniowski, dzięki uprzejmości Shefter Gallery)
Widok wystawy Dawida Czycza „Golden Years – Are You Ready?” w Shefter Gallery (fot. Rafał Korzeniowski, dzięki uprzejmości Shefter Gallery)

Wystawa została otwarta 12 września 2020 r. Wygląda na to, że zaplanowana była dużo wcześniej, bo czytając wstęp do niej o „globalnym turbokapitalizmie” i „bogatej ofercie taniej turystyki”, trudno nie oprzeć się wrażeniu, że pandemia (z której wyrośnie przecież jakiś nowy „ład”, może wcale nie taki barokowy) ją nieco zdezaktualizowała. Może Czycz komentuje już tylko przeszłość? Choć obserwując tęsknotę za „normalnością”, która wydaje się w społeczeństwie wszechobecna, stwierdzam, że ma to sens. Na obrazie Time is Passing widać wielki napis w kolorze neonowej zieleni „PASSING”, a nad nim „time is”, a pod nim „sleeping eating shitting sleeping…” powtórzone w nieskończoność. I za tym ludzie też pewnie tęsknią. Dzień za dniem – dzień za dniem – dzień za dniem jak rytm lokomotywy sunącej po torach w jednostajnym tempie tutum, tutum, tutum. To wszystko, co pomieścił na swych obrazach Dawid Czycz, jest jak jeden wielki śmietnik: możliwości, dobrocie i łakocie, fajności i plusy do mocy. 99 Cent II Diptychon dzieli od Golden Years – Are You Ready? 19 lat i to jest ta różnica pomiędzy produktami namacalnymi, na półkach, takimi, których można dotknąć, można wziąć je i postawić w lodówce, a produktami, których wziąć nie można, choć można je mieć, ale tak jakby w wyobraźni się je miało, jak się ma pogodę w telefonie albo lajki na Facebooku, postawić ich nigdzie nie można. Oba zbiory są jednak wysypiskami bezsensów, które niewiele nam dają.

Na obrazie Are You Ready? artysta pyta: „how to paint all this shit?!!”. Sławomir Shuty nie malował, a opisał „all this shit” w swej nowej książce Historie o ludziach z wolnego wybiegu. Pasty i skity. To już nie tylko rozpoczynające się lata 20., ale przyszłość w ogóle. To jedna wielka gra słów, zlepki słów, ścinki zlepek, zlepki ścinków ze świata mediów i popkultury, z Internetu i nowych technologii, i ze starych dobrych konsumpcyjnych przyzwyczajeń, to szitposty, energooszczędne biotatuaże i kulinarne vlogi, hejtowanie, szejmingowanie, lajkowanie, szerowanie, to kredyty, chwilówki, tajming show i lasty minutowe. Historie składają się z historii dłuższych i krótszych, mogą na myśl przywieść absurdy świata rzeczywistości z też podzielonych na opowiadania, historyjki i inne formy Krótkich wywiadów z paskudnymi ludźmi Davida Fostera Wallace’a. Mogą też kojarzyć się z prozą Williama Burroughsa, bo to taka wizja świata na wyrywki, ale gdzieś tam tworząca jedną spójną całość, a do tego soczysty, gęsty język, mocny i momentami wulgarny, kolejne kulturowe nawiązania, odniesienia biologiczne i technologiczne, bez pardonu i jakiegokolwiek odwrotu.

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Dawid Czycz, Sons of Anarchy, dzięki uprzejmości Shefter Gallery
Dawid Czycz, Sons of Anarchy, dzięki uprzejmości Shefter Gallery

Świat przyszłości Shuty’ego to nasz świat do kwadratu (albo i sześcianu). Wszystko dzieje się szybciej, mocniej, bardziej. Tylko co to będzie, gdy rekordy świata w sprintach będą wciąż poprawiane i poprawiane, gdzie jest ta granica? Trochę karykatura, a trochę nie, bo gdyby nas ktoś 20 lat temu przeniósł do dziś, też pewnie uznalibyśmy to za karykaturę, a tu proszę. Więc straszno!

„Obudziłem się na plaży, co jest zbyt łaskawym określeniem dla tego ponurego miejsca. Wybrzeże jak okiem sięgnąć pokryte było plastikiem w każdej możliwej postaci. Zmielone reklamówki z hasłami o wyprzedażach, zzieleniałe butelki po napojach, okruchy tanich mebli, karoserie starych samochodów, fragmenty zużytych domostw” – opisuje narrator historii Turysta i w taki to właśnie sposób wygląda ten post świat u Shuty’ego (a i byłby to trafny opis obrazów Czycza). Trochę apokalipsy, trochę katastrofy klimatycznej, trochę patriotycznych bolączek polskiej duszy, polityka, ekonomia, sport i kultura, rodzina przed kamerami udaje przemocową patologię, by zarabiać na YouTubie, ojciec z synem jak na wojnę gotują się w kolejce na wejście do marketu w promocyjny dzień, a podczas finału mistrzostw świata w piłce nożnej nikogo nie interesuje ani piłka, ani gra nogą, bo zawodnicy zajęci są robieniem sobie selfie, wrzucaniem relacji na vlogi, pozowaniem do jeszcze innych fotek, zmienianiem strojów, robieniem bez goli cieszynek (do zdjęć rzecz jasna) i ogólnym prężeniem się, skakaniem, fikołkowaniem i pajacowaniem dla braw, lajków i kontraktów reklamowych. Z perspektywy takiej przyszłości nasz odchodzący świat to konserwa broniona przez stare pokolenie, jeszcze chyba nas, bo pamiętające czasy bez społecznościówek, gdy „Człowiek musiał rozmawiać z człowiekiem, narażać się na kontakt z chorobami zakaźnymi. Stawiać czoła sytuacjom, które wystawiały go na zagrożenie życia”.

Dawid Czycz, Are You Ready, dzięki uprzejmości Shefter Gallery
Dawid Czycz, Are You Ready, dzięki uprzejmości Shefter Gallery

Przyszłościowe śmietniki Czycza i Shuty’ego są bardzo podobne. Oba to twory postmodernistyczne, tyle że już na tę modłę dzisiejszą, w której bardziej liczą się symbole niż rzeczy, ale wciąż są to produkty. A skoro postmodernizm tak tu pasuje, to może jeszcze wcale się nie zestarzał, tak jak lubimy sobie o nim myśleć, wciąż działa i ma się dobrze, sprawnie wpasowując się do naszych nowocześniejszych warunków. Na koniec Historii Shuty przywala nam takim rozdziałem, którego treści nie zdradzę, a którego tytuł brzmi Jak przetrwać live stream, że jeszcze bardziej, mocniej i dosadniej podsumowuje to nasze społeczne oszołomienie stanem permanentnego wlepienia wzroku w ekran. To taki świat, w którym – jak pisze – „[…] nikt na niczym się nie zna. Wszyscy udają, że się znają. Robią sobie zdjęcia, że potrafią”. Piszę ten tekst i w przerwie zerkam w Internet. Na jednym z portali znajduję informację o sukcesie polskiego sportowca, a raczej o tym, że inny polski sportowiec pogratulował tamtemu polskiemu sportowcowi sukcesu na swoim koncie na portalu społecznościowym, i ważne w tym tekście jest właśnie to oraz to, że w tyle i tyle minut ten gratulacyjny post – uwaga, uwaga – składający się tylko z jednego słowa, dostał aż tyle i tyle tysięcy lajków. To naprawdę informacja warta głównej strony ogólnokrajowego portalu. Żyjemy w świecie liczb i to o liczby tu chodzi. Nie o liczbę towarów, które nabędziemy i za ile, ale liczbę kciuków w górę, w dół, w bok, niczym liczby otrzymywanych przez nas punktów. Jak bohaterowie odcinka pt. Nosedive z serii Black Mirror, w którym każdy każdemu za wszystko wystawia ocenę, a średnie tych ocen też widzi każdy. Zygmunt Bauman pisał, że już nie jesteśmy tylko potencjalnymi nabywcami, ale i potencjalnymi towarami, które nabywców szukają.

Ani Historie o ludziach z wolnego wybiegu, ani Golden Years – Are You Ready? nie starają się opisać świata po pandemii, bo tworzone były jeszcze w czasie przed. Obaj artyści pokazują przyszłość na zasadzie komentarza do teraźniejszości, która – nie ma co na to liczyć – nie cofnie się do jakichś tam lat 90., ale też – na to również nie ma co liczyć – nie pozostanie taka sama. Czy bardzo się zmieni? Trochę może tak, ale trudno wyobrazić sobie, by jakoś wyraźnie odbiegła od torów wyznaczanych od lat przez znane nam mechanizmy i zjawiska. To je właśnie Shuty i Czycz obnażają. Kurator wystawy Golden Years – Are You Ready? napisał: „Nasz lifestyle to taka ciągła układanka: wszystko nam się rozpada i układa na nowo – i to my sami musimy zawsze poskładać wszystko w całość”. A elementy tej układanki latają sobie w powietrzu i my w świecie po, w świecie przyszłości będziemy je wyłapywać, brać garściami albo jak głupki skakać, by choć po jeden z nich sięgnąć, bo „life is entertainment”. A może nam to wszystko pospada na głowy i nabije guzów sto?


Dawid Czycz, Golden Years – Are You Ready? – Shefter Gallery w Krakowie, wystawę można oglądać do 28 listopada 2020 r.

Sławomir Shuty, Historie o ludziach z wolnego wybiegu. Pasty i skity, Korporacja Ha!art, Kraków 2020.

Czytaj również:

Zapach „Hiacynta”, czyli malarstwo w latach 1985–2020 Zapach „Hiacynta”, czyli malarstwo w latach 1985–2020
Przemyślenia

Zapach „Hiacynta”, czyli malarstwo w latach 1985–2020

Stach Szabłowski

Hiacynt to roślina ozdobna z rodziny szparagowatych, ceniona ze względu na swoje efektowne kwiatostany. W mitologii greckiej występuje królewicz spartański o tym imieniu, młodzieniec tak nieprzeciętnej urody, że sam Apollo wybrał go na kochanka.

W 1985 r. „Hiacynt” posłużył za kryptonim największej w dziejach PRL-u operacji policyjnej wymierzonej w społeczność gejowską.

Czytaj dalej