Moja ciemność nigdy nie będzie równa twojej
jasności i każdy bilans można sobie wsadzić.
Najgłębiej? Słabość kwitnie albo kwiczy, jak
kto woli. Mógłbym lepiej i w bardziej dyskretny
sposób się wymigiwać. Od dawna wybieram się
na tamte jeziora strachu, ale nikt nie woła i zostaję
na poszarpanym brzegu, żeby oszczędzić innym,
tak zwanego korale mecyje z zatrutymi wodami.
Ta moja ciemność się nie wybieli, przy większym
staraniu stanie się cokolwiek płowa jak zwierzyna
dzika.
Komentarz autora
Codziennie odrabiamy lekcje z daremności. Samo spostrzeżenie nie jest odkrywcze, nie ma również ambicji bycia uniwersalnym. Ma jednak prawo pojawiać się, kiedy dokonujemy pewnych podsumowań. Niespecjalnie pociesza mnie myśl, że wkrótce będę obchodził czterdzieste urodziny, ale jest to jakieś wytłumaczenie pesymizmu, który – mam nadzieję – mocno wybrzmiewa zarówno w otwarciu, jak i zamknięciu powyższego tekstu. Zakładam (wyjątkowo) optymistycznie, że klamra wiersza zgrabnie się dopina.