
Od Budrewicza przyszła znowu depesza:
PIATEK WYSYLAM REPORTAZ TATUOWANIE W KOPENHADZE BARDZO CIEKAWY DRUKUJCIE NATYCHMIAST FIAT CIAGLE NIC SCISKAM OLGIERD
Nasz kierowca redakcyjny pan Stanisław Pociecha przeczytał i posmutniał jak chryzantema wybierająca się na cmentarz. Mówi:
– Szwagier Cemgiera pracował przy rozładunku dla Motozbytu. Same Warszawy przyszły. Ładne, ale po 120.
– Kto to jest Cemgier? – pytam.
– Ten z drukami, co mu w zeszłym roku palec obcięło. A pan Wierciakiewicz nic nie wynalazł?
– Zawiódł zupełnie.
– Przecież mówił pan redaktor, że pan Wierciakiewicz wszystko pozałatwia.
– Jego znajomy inżynier ciągle szuka Opla-Kapitana, póki nie znajdzie, to swego Fiata nie sprzeda.
– W Katowicach podobno jest dużo różnych wozów.
– Moskwicze po 115, a na raty 120, oraz Spartaki po 100. Wszystko za drogie.
– A kiedy egzamin? Już na kursie powiedzieli?
– W piątek. Chyba zdam. Więksi idioci ode mnie zdawali. W najgorszym razie dostanę poprawkę. Ale na czym ja będę jeździł?
– Takich więcej używanych nie radzę, panie redaktorze. Musi mieć poniżej 20 tysięcy na liczniku.
– To gdzie ja znajdę samochód za 60 tysięcy? To wszystko co mam, swoje i pożyczone, więcej nie wykombinuję. Cztery lata na to pracowałem, a długi będę spłacał jeszcze dwa lata. Mają być Syrenki. Dopiero za pół roku, a już okropny do nich ogonek, i będą kosztować po 75 tysięcy. Więc właściwie w rachubę wchodzi wyłącznie mało używany Fiacik. Ale jak go znaleźć?
– Ja bym, panie redaktorze, jednak dał ogłoszenie do gazet – radzi Pociecha. – W zeszłym tygodniu doktór Majewski kupił z ogłoszenia zupełnie nowego Wartburga, a Wartburgów to już ponad dwa lata jak nie ma. Bo tamtego właściciela, jak Wartburga kupił, to zaraz, za coś tam wsadzili, a wóz dwa lata stał nieczynny. Mogło być z Wartburgiem, to może i pan redaktor mieć szczęście, że kogoś z Fiatem wsadzili do kryminału.
– Są tacy co im nawet kogut jajko zniesie. Ja do nich n