Czar Twoich kółek
i
Chevrolet w Hawanie, styczeń 2014/ fot. Marjorie Kaufman (Creative Commons)
Doznania

Czar Twoich kółek

JEST! RÓŻOWY!
Salami Kożerski
Czyta się 17 minut

Od Budrewicza przyszła znowu depesza:

PIATEK WYSYLAM REPORTAZ TATUOWANIE W KOPENHADZE BARDZO CIEKAWY DRUKUJCIE NATYCHMIAST FIAT CIAGLE NIC SCISKAM OLGIERD

Nasz kierowca redakcyjny pan Stanisław Pociecha przeczytał i posmutniał jak chryzantema wybierająca się na cmentarz. Mówi:

– Szwagier Cemgiera pracował przy rozładunku dla Motozbytu. Same Warszawy przyszły. Ładne, ale po 120.

– Kto to jest Cemgier? – pytam.

– Ten z drukami, co mu w zeszłym roku palec obcięło. A pan Wierciakiewicz nic nie wynalazł?

– Zawiódł zupełnie.

– Przecież mówił pan redaktor, że pan Wierciakiewicz wszystko pozałatwia.

– Jego znajomy inżynier ciągle szuka Opla-Kapitana, póki nie znajdzie, to swego Fiata nie sprzeda.

– W Katowicach podobno jest dużo różnych wozów.

– Moskwicze po 115, a na raty 120, oraz Spartaki po 100. Wszystko za drogie.

– A kiedy egzamin? Już na kursie powiedzieli?

– W piątek. Chyba zdam. Więksi idioci ode mnie zdawali. W najgorszym razie dostanę poprawkę. Ale na czym ja będę jeździł?

– Takich więcej używanych nie radzę, panie redaktorze. Musi mieć poniżej 20 tysięcy na liczniku.

– To gdzie ja znajdę samochód za 60 tysięcy? To wszystko co mam, swoje i pożyczone, więcej nie wykombinuję. Cztery lata na to pracowałem, a długi będę spłacał jeszcze dwa lata. Mają być Syrenki. Dopiero za pół roku, a już okropny do nich ogonek, i będą kosztować po 75 tysięcy. Więc właściwie w rachubę wchodzi wyłącznie mało używany Fiacik. Ale jak go znaleźć?

– Ja bym, panie redaktorze, jednak dał ogłoszenie do gazet – radzi Pociecha. – W zeszłym tygodniu doktór Majewski kupił z ogłoszenia zupełnie nowego Wartburga, a Wartburgów to już ponad dwa lata jak nie ma. Bo tamtego właściciela, jak Wartburga kupił, to zaraz, za coś tam wsadzili, a wóz dwa lata stał nieczynny. Mogło być z Wartburgiem, to może i pan redaktor mieć szczęście, że kogoś z Fiatem wsadzili do kryminału.

– Są tacy co im nawet kogut jajko zniesie. Ja do nich niestety nie należę.

– Faktycznie, picu

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Bogaci i Buriaci
i
Okładka z archiwum, nr 2621/1995 r.
Wiedza i niewiedza

Bogaci i Buriaci

Ewa Pawlik

Ta etniczno-ludowa okładka z 17 września 1995 r. przenosi nas do lat transformacji ustrojowej. Oto Polacy zachłystują się dobrami luksusowymi, w tym możliwością podróży po świecie, chętniej niż wcześniej wydają pieniądze i poznają odległe kultury, m.in. buriacką, o której mogą poczytać na łamach ówczes­nego numeru „Przekroju”.

Zastanawiam się czasem nad kwestią czasu: jest czy go nie ma? Istnieją przecież na ten temat różne teorie, ale jak je w zasadzie rozumieć? Na szczęście podróże w czasie i przestrzeni okazują się jak najbardziej możliwe, w końcu praktykujemy je na łamach tej rubryki regularnie. Nie trzeba być Einsteinem, zbędne też są jakiekolwiek dyplomy ­­– wystarczy jedynie ­zajrzeć do archiwum. Tym razem zapraszam do Polski A.D. 1995. W 2621. numerze „Przekroju” tańce, podróże i… jazz. Oto dolce vita czasów transformacji ustrojowej – w dojrzałej fazie. Już nie stragan, tylko butik, a jeśli podróż, to nie polonezem po chemię z Niemiec, lecz z Orbisem do Chin. O tym są artykuły i reklamy. Tych ostatnich nigdy nie było w tygodniku tak wiele jak w latach 90. właśnie. Czasami – jak w omawianym numerze – wypełniają aż jedną czwartą wydania.

Czytaj dalej