Wiedza niezapisana jest wiedzą ulotną – każdy, kto choć raz zgubił notatki przed egzaminem, o tym wie. Jednak oddając pismu jego nieopisane zasługi, pamiętajmy, że ludzkie doświadczenie wybiega daleko poza granice liter.
Gdyby istniał ranking wynalazków niezbędnych do powstania rozwiniętych cywilizacji, miałoby spore szanse zająć w nim pierwsze miejsce. Pismo – bo o nim mowa – zapewniło swoim użytkownikom olbrzymią przewagę nad społecznościami, które go nie znały. Od pierwszych zapisów piktograficznych przez wczesne systemy pisma klinowego i hieroglificznego aż po używane obecnie pisma alfabetyczne oraz ideograficzne – każdy rodzaj, każda metoda zapisu umożliwiały przekazywanie zgromadzonej wiedzy, a także doświadczeń kolejnym pokoleniom dokładnie, skutecznie i w takim zakresie, o jakim kultury posługujące się przekazami ustnymi nie mogły nawet marzyć. Pismo jest zatem wielką zbiorową „pamięcią zewnętrzną” ludzkości. Bez niego nie różniłaby się ona znacząco od populacji innych gatunków ssaków. Nie zdołałaby przez stulecia i tysiąclecia kumulować informacji o świecie, praktykach i technologiach, jak również o samej sobie, swoich ideach, myślach i marzeniach oraz prześladujących ją lękach i koszmarach.
W kręgu litterati
Panegiryk na cześć pisma można by kontynuować jeszcze długo. Nie znaczy to jednak, że przyniosło ono ludzkości wyłącznie korzyści. Osoby posługujące się nim stanowiły aż do XX w. nieliczny odsetek swoich społeczności,