Czarodziejskie góry Czarodziejskie góry
i
zdjęcie: Claudio von Planta dla Muzeum Susch/Art Stations Foundation CH
Doznania

Czarodziejskie góry

czyli sztuka wysoko
Stach Szabłowski
Czyta się 14 minut

Grażyna Kulczyk mogła otworzyć swoje muzeum niemal wszędzie. Dlaczego zrobiła to w szwajcarskich Alpach?

Na przełomie roku polski świat sztuki był myślami daleko od domu. W wiosce na alpejskiej przełęczy ikoniczna „najbogatsza Polka” Grażyna Kulczyk otwierała Muzeum Susch. Czym jest ta instytucja? Sukcesem polskiej kultury, której przedstawicielka weszła na najwyższy szwajcarski poziom? Wyrazem zniechęcenia największej krajowej kolekcjonerki, która odwróciła się plecami do masowej publiczności i wyjechała w góry, tam, gdzie dotrą tylko prawdziwi miłoś­nicy sztuki? Czy w Susch należy widzieć kaprys miliarderki, czy raczej spełnienie marzeń koneserki, która świetnie zna nie tylko sztukę, lecz także jej świat? I dlaczego Grażyna Kulczyk wymarzyła sobie właśnie Alpy?

***

Trudno się było doczekać odpowiedzi na te pytania, więc do Muzeum Susch pojechaliśmy jeszcze w grudniu, przed oficjalnym otwarciem. Zastawiona przez Grażynę Kulczyk pułapka jest niezawodna; ciekawość musi wpaść w sidła, do których wabią tak tłuste przynęty. W przypadku Susch wabikiem są ekstremalne parametry przedsięwzięcia. Bohaterka tej historii ma najwięcej pieniędzy (spośród polskich kobiet). Ma głośne nazwisko. Jest największą kolekcjonerką sztuki z Polski. Muzeum założyła w miejscu położonym wyjątkowo wysoko (1438 m n.p.m.). Wioska, którą wybrała na siedzibę, jest wyjątkowo mała (raptem 200 dusz). Kraj, w którym leży wieś, jest najlepszym do życia krajem na świecie (w każdym razie według rankingu Best countries publikowanego przez US News & World Report). Obiekt, który Grażyna Kulczyk zaadaptowała na muzeum, jest bardzo stary (XII w.). Adaptacja

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Slow art w Susch Slow art w Susch
i
Bieraria Veglia, jeden z budynków Muzeum Susch. Widok od strony rzeki Inn. © Art Stations Foundation CH
Opowieści

Slow art w Susch

Stach Szabłowski

Na wysokości 1438 m nad poziomem morza Grażyna Kulczyk spełniła swoje marzenie o muzeum sztuki w alpejskiej wsi. Wioska jest mała, ambicje duże, muzeum niezwykłe. „Przekrój” odwiedził je w przededniu otwarcia. 

Szwajcaria to nie jest do końca mój kawałek ciastka. Ledwie stawiam stopę na tej świetnie zagospodarowanej, posprzątanej i kosztownej ziemi, a już czuję się trochę jak nielegalny imigrant. Zdaje się, że to uczucie nie tylko kiełkuje w moim sercu, ale i maluje się na twarzy, bo zaraz po przylocie do Zurychu zostaję wybrany z tłumu pasażerów do wyrywkowej kontroli. Celnik nieśpiesznie gmera mi w plecaku i jednocześnie prowadzi interrogację w tonie towarzyskiej pogawędki. Rzuca okiem na moje ciepłe ciuchy i pyta, czy do Polski przyszła już konkretna zima. Mówię, że nie taka jak ta, która czeka mnie w Susch, bo tam właśnie się wybieram.

Czytaj dalej