„Piękną nigdy nie byłam, ale często bywałam ładną. Mam piękne oczy, a że się w nich wszystkie uczucia duszy malują – wyraz twarzy mojej bywa zajmujący”. Tak pisała o sobie 37-letnia Izabela Czartoryska (1746–1835), jedna z najważniejszych Polek tamtej epoki. Naprawdę miała na imię Elżbieta, a po ojcu nosiła nazwisko Flemming. Jej matką była Antonina Czartoryska. A mężem został… krewniak – polityk, generał i pisarz książę Adam Kazimierz Czartoryski. Chciałoby się zażartować, że Izabela była więc Czartoryską do kwadratu. Lecz po prawdzie to faktycznie dokonała tyle, że w zupełności zasłużyłaby na takie określenie.
Leonardo i krzesło Szekspira
Ojcem Izabeli był podskarbi wielki litewski Jerzy Detloff Flemming pochodzący z flandryjskiego rodu przez wieki zamieszkującego Pomorze Zachodnie. Związany był, przez żonę, ze stronnictwem politycznym Czartoryskich. Czyli z tzw. Familią rywalizującą o władzę w Rzeczypospolitej z obozem prosaskim i staroszlacheckim. Czartoryscy popierali swego czasu Stanisława Augusta Poniatowskiego, który był z nimi spokrewniony, jednakże ich drogi się rozeszły, kiedy król zaczął za bardzo oglądać się w stronę Rosji. Notabene, Izabela będzie romansować i z królem Stasiem, i z carskim ambasadorem Repninem. Nie dla pieniędzy, bo tych miała w bród. Po pierwsze, odziedziczyła fortunę po ojcu. Po drugie, jej mąż też nie wypadł sroce spod ogona.
Dziś symbolem jej bogactwa może być obraz, który dostała w prezencie od jednego z synów – Adama Jerzego. To słynna Dama z gronostajem Leonarda da Vinci. Młody Czartoryski wypatrzył go i nabył we Włoszech. Oczywiście obraz nie był wówczas tak drogi jak dziś. Niemniej jednak Czartoryscy wykazali się i dobrym gustem, i dalekowzrocznością. Izabela wstawiła Leonarda do wzniesionego w jej majątku w Puławach tzw. Domu Gotyckiego. Obok Damy z gronostajem zawisły tam jeszcze dwa inne bezcenne dzieła z jej kolekcji – Portret młodzieńca Rafaela oraz Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem Rembrandta. To zarazem trzy najcenniejsze obrazy, jakie kiedykolwiek znajdowały się w polskich zbiorach.
Oprócz malowideł w Domu Gotyckim Izabela zebrała zabytki związane ze sławnymi zagranicznymi artystami, filozofami, naukowcami, podróżnikami i mężami stanu, m.in.: domniemane krzesła Szekspira i Rousseau, autografy Goethego i Schillera, maskę pośmiertną Newtona, pamiątki po Wolterze, Cooku, Napoleonie, Henryku VIII, Cromwellu, a nawet Ryszardzie Lwie Serce.
O ile wnętrze budowli było ukłonem w stronę historii świata, z zewnątrz pokrywały ją pamiątki związane z dziejami Polski. Na przykład orzeł z zamku Kazimierza Wielkiego w Łobzowie, 30 tzw. głów wawelskich, pocisk z odsieczy wiedeńskiej 1683 r. czy cegły z komnaty zamku w Gostyninie, w której na polecenie króla Zygmunta III Wazy więziono rosyjskiego cara Wasyla IV Szujskiego. Jednak prawdziwą skarbnicą polskich dziejów był drugi obiekt wzniesiony przez Czartoryską w Puławach na przełomie XVIII i XIX stulecia.
Świątynia historii
Była to rotunda przypominająca rzymską świątynię. Miała stanowić refleksję nad historią i przyszłością upadłej Polski oraz samego rodu Czartoryskich. Nic dziwnego, że otrzymała nazwę Świątyni Sybilli. Jej sercem była tzw. szkatuła królewska. Hebanowa skrzynia, pokryta złoceniami i szlachetnymi kamieniami, w której aksamitnych szufladach umieściła Izabela zebrane drobiazgi związane z polskimi władcami. W sytuacji, gdy insygnia i precjoza ze Skarbca Koronnego na Wawelu zrabowali w 1795 r. Prusacy, szkatuła królewska stała się unikatowym zbiorem zabytków świadczących o dawnej świetności Rzeczypospolitej. Drobiazgów, ale znaczących. Były wśród nich m.in. pierścienie Zygmunta Starego i Władysława IV Wazy. Zegarki Stanisława Leszczyńskiego, Zygmunta III Wazy, Augusta III i królowej Marysieńki. Kamee Władysława IV, Augusta III i Stanisława Augusta Poniatowskiego. Wysadzane klejnotami krzyżyki Jagiellonów: Zygmunta Starego, Zygmunta Augusta, Anny Jagiellonki. Naszyjniki, łańcuchy, ordery, broszki, tabakiery, różańce, popiersia, sztućce…
Świątynia Sybilli była pierwszym polskim muzeum historycznym. A w swojej kolekcji, tyle że poza szkatułą, miała też Czartoryska trofea z bitwy pod Wiedniem oraz miecze grunwaldzkie! Plus domniemane czaszki Mikołaja Kopernika, Jana Kochanowskiego, Stefana Czarnieckiego, a nawet Bolesława Chrobrego (chociaż tylko fragment). Część eksponatów pozyskała z pomocą znajomych arystokratów, a także dzięki historykowi Tadeuszowi Czackiemu. Dziś wartość wszystkich tych skarbów byłaby tak wielka, że aż trudna do oszacowania.
Niestety, klęska powstania listopadowego – podczas którego Adam Jerzy Czartoryski, syn Izabeli, został szefem rządu – oznaczała konfiskatę rodowego majątku. Niektóre rzeczy udało się Czartoryskim wywieźć za granicę, do Paryża. Inne, jak miecze grunwaldzkie, padły łupem zaborców lub przepadły w tajemniczych okolicznościach. To, co przetrwało (plus to, co dołożyły kolejne pokolenia Czartoryskich), wróciło do ojczyzny, gdy Polska odzyskała niepodległość. Niestety, niebawem pochłonęła te zbiory kolejna wojna: w 1939 r. stały się łupem hitlerowców. To wtedy przepadły na amen szkatuła królewska i Portret młodzieńca Rafaela.
Dama ze zszarganą opinią
Izabela nie zajmowała się historią Polski całe swoje życie. Dojrzewała do tej decyzji przez lata – wypełnione romansami i intrygami, luksusami i zgryzotami, radościami i rodzinnymi dramatami. A także wychowywaniem dzieci męża i kochanków, o czym namiętnie plotkowano. Kiedy zajęła się poważnymi tematami politycznymi, przeciwnicy wytykali jej, że sama nie jest wzorem moralności. „Wzrok ponury i pyszczek wychudły/Czoło całe w zagonach, rozrzucone kudły” – szydził z niej paszkwil z 1786 r. i wkładał w usta Izabeli obsceniczne na owe czasy seksporady: „Nigdy się nie należy przyrodzenia wstydzić/Czego wszyscy pragniemy, czemuż się tym brzydzić?”.
Dziś przeciwnicy Izabeli musieliby przyznać, że przez prawie 90 lat swego życia zrobiła dla sprawy polskiej więcej niż niejeden prominentny mąż stanu. Zmarła cztery lata po upadku powstania listopadowego w Galicji – tam, gdzie schroniła się przed carskimi represjami. Tymczasem jej syn Adam Jerzy stał się w Paryżu nieformalnym przywódcą polskiej emigracji, nieomal niekoronowanym królem.
Szkoda tylko, że zasługi Izabeli i znaczenie Czartoryskich w historii Polski przyćmiło niedawne zamieszanie wokół wykupu kolekcji książąt przez polski rząd. Czy za 100 lat ktoś będzie jeszcze pamiętał, że Dama z gronostajem należała kiedyś do damy Czartoryskiej?