Dalekie, bliskie
i
Aneta Grzeszykowska, Aneta Grzeszykowska, Bez tytułu (model), 2017/ Dzięki uprzejmości galerii Raster, Warszawa
Przemyślenia

Dalekie, bliskie

Wojciech Nowicki
Czyta się 8 minut

Pierwsze, co przychodzi na myśl: Zofii Rydet z Anetą Grzeszykowską właściwie nic nie łączy. To niemal odruchowe stwierdzenie. A jednak, po chwili: obie zajmują się człowiekiem, obie przypatrują mu się z bardzo bliska – a najczęściej nie jemu, człowiekowi w ogóle, lecz jej, kobiecie. Obie zajmują się tożsamością i czasem, który upływa – każda na swój sposób. Właśnie ta odmienność sposobów uruchamia negację, tę myśl, że nie przystają one do siebie.

Aneta Grzeszykowska skórze się przygląda, nieustannie ją kontempluje. Ona skórę dokumentuje i na różne sposoby odtwarza, daje do oglądania najrozmaitsze jej stany. Skóra jest u niej pars pro toto człowieka. Grzeszykowska obszywa skórą rzeźby, które nazwała Skin Heads. Innym razem, w cyklu Negative Make-Up nakłada na własną twarz – twarz swojej ulubionej modelki – warstwę koloru: raz tak jak nakazuje konwencja, na usta, a raz negatywowo, na resztę twarzy, tylko usta pomijając. Jest u niej skóra stworzona z tworzywa sztucznego (w cyklu Untitled) i znów, jak poprzednio, sfotografowana: Grzeszykowska tworzy maskę i znów wypełnia ją życiem,

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Zegar z ludzkiej skóry
i
mat. prasowe
Przemyślenia

Zegar z ludzkiej skóry

Stach Szabłowski

Galeria Raster huknęła z dubeltówki. I to jakiego kalibru! Do jednej lufy załadowała prace Zofii Rydet. Do drugiej – Anety Grzeszykowskiej. Ta podwójna salwa trafia widza celnie, w ciało i duszę – aż do szpiku kości.

Wystawa nazywa się Głowa, skóra, twarz i jest międzypokoleniowym spotkaniem na szczycie. Rydet (1911–1997) to jedna z najwybitniejszych postaci polskiej fotografii XX w., ale moment, w którym jej spuścizna spocznie w muzeum i zacznie się tam kurzyć, jest jeszcze daleki. Przeciwnie, 20 lat po śmierci autorki Zapisu socjologicznego zainteresowanie jej dorobkiem rozpala się płomieniem o rosnącej temperaturze. Młodsza o dobre trzy pokolenia Grzeszykowska to z kolei najwybitniejsza – nie bójmy się tego słowa – współczesna polska artystka posługująca się fotografią.

Czytaj dalej