Na kolejnych stronach komiksu The Beats (Hill & Wang, 2009) kolejni artyści słowami i grafikami opowiedzieli o pisarzach i poetach Beat Generation. Jest tu też komiks poświęcony Diane di Primie z rysunkami Mary Fleener oraz tekstem jej i Harveya Pekara. Czarno-białe ilustracje przypominają rozbitą, szklaną szachownicę, kolory się na siebie nakładają, walczą ze sobą i się uzupełniają, sprawiając momentami wrażenie inspiracji czarno-białym symbolem dao, który w konfucjanizmie i taoizmie oznacza tę właściwą drogę, drogę cnoty. To nasuwa się na myśl np. wtedy, gdy twarz poetki podzielona jest kolorami na dwie części. Na innych ilustracjach komiksu jest już jednobarwna. Zawsze z długimi, kręconymi włosami, wśród ludzi i symboli, zawsze z dynamiką wokół. Tak jak w jej życiu. Opowieść zaczyna się od tego, że di Prima urodziła się 6 sierpnia 1934 r. na nowojorskim Brooklynie. Tam też dorastała we włoskiej społeczności. Szczególny wpływ miał na nią dziadek Domenico Mallozzi, działacz i anarchista współpracujący z Carlo Trescą czy Emmą Goldman. Po liceum Diane poszła do Swarthmore College w Pensylwanii, który rzuciła w 1953 r., by zamieszkać w nowojorskiej Greenwich Village i zostać poetką.
Pierwsze wiersze pisała już w wieku siedmiu lat, w liceum dzieliła się poezją z koleżankami, w tym z Audre Lorde, przyszłą pisarką, feministką i działaczką na rzecz praw człowieka. Jako nastolatka korespondowała z Ezrą Poundem i Kennethem Patchenem. Jej pierwszy tomik poezji This Kind of Bird Flies Backward został opublikowany w 1958 r. nakładem wydawnictwa Totem Press, należącego do małżeństwa: poety i aktywisty Everatta LeRoi Jonesa i poetki Hettie Jones. Był pierwszym z wielu, z których te najbardziej znane to: Dinners and Nightmares (1961), Revolutionary Letters (1971), Loba (1978), a ostatnie dwa, Spring and Autumn Annals i Haiku di Prima, wydała w zeszłym roku. Była wielokrotną stypendystką i laureatką nagród poetyckich, choć jej twórczość do poezji się nie ograniczała, a jej życie nie ograniczało się do twórczości.
Trzecia z ilustracji komiksu przedstawia pokój pełen osób, z których ktoś tam tańczy, ktoś tam pali, w sumie większość pali, dwoje ludzi rozmawia przy radiu czy jakimś odtwarzaczu, z którego lecą nutki, a przed nim leżą płyty Milesa Davisa, Billie Holiday, Bessie Smith, chłopak w cylindrze i pod luźnym krawatem siedzi po turecku na podłodze, obok niego dziewczyna czyta, paląc papierosa, inna śpi, a inna gra na gitarze, jakiś chłopak maluje, są farby, książki i napis SACRIFICE EVERYTHING na ścianie. Tak wyglądało życie Diane di Primy na Manhattanie w latach 50. i 60., które opisuje w jednej ze swych najbardziej znanych książek – Wspomnienia bitniczki (1969). To fabularyzowana powieść autobiograficzna o mieszkaniu w tanich czynszówkach zniszczonych kamienic West Village, włóczeniu się ze znajomymi po kawiarniach i barach, rozmowach do rana, imaniu się różnych zajęć, by nie musieć wracać na rodzinny Brooklyn. To opowieść o młodym życiu pełnym marzeń w kontrze do mieszczańskiej moralności amerykańskich przedmieść lat 50., ale historia skupia się głównie na seksie i pornografii, od jednego kochanka do drugiego i z trzeciej orgii na czwartą. Błędem byłoby jednak pod tym względem szufladkować Wspomnienia bitniczki, bo chodzi tu o coś więcej. Di Prima zabawiła się konwencją powieści pornograficznej i społecznymi kontekstami seksualności w ogóle. W tamtych czasach zaczęła zadawać się z pisarzami Beat Generation, którzy stanowili mocno męskie środowisko. Ona natomiast, kobieta, napisała książkę, której bohaterka jest niezależna, jej ciało należy tylko i wyłącznie do niej i robi z nim, co chce, w czasach, gdy kobieta była głównie obiektem i nawet mieszkając samotnie, narażała się na oskarżenia o niemoralność. A ona zarabia, pozując nago do zdjęć, i najzwyczajniej w świecie lubi seks.
Diane di Prima przez całe życie była rewolucjonistką. I była feministką. W Rewolucyjnym zapisku 6 pisała: „Unikaj ludzi / którzy sądzą, że Bonnie i Clyde byli zbyt gwałtowni / którzy widzą krew, lecz nie formę energii / oni kochają nas, a żądają kontroli urodzin”*. Świetnie pasowałoby to do naszych, rozlewających się teraz po całej Polsce protestów. Ona cała świetnie by do nich pasowała. „Jestem kobietą i moje wiersze są kobiece” – pisała w The Practice of Magical Evocation. Jej twórczość się na tym opierała, na kobiecości, na byciu kobietą, opowiadała o kobiecej cielesności i seksualności, byciu w ciąży, seksie w ciąży, antykoncepcji i w końcu aborcji. W bardzo emocjonalnym utworze Brass Furnace Going Oout: Song, after an Abortion (1975) pisała o procesie podejmowania decyzji, czy usunąć ciążę. Macierzyństwo to kolejna ważna sfera w jej życiu. Na jednej z ilustracji komiksu jest piątka dzieci odpowiadająca piątce dzieci Diane, a nad nimi w tekście zdanie ważne w jej życiowej filozofii: „I am human, therefore nothing is foreign to me”. Skoro pragnęła doświadczać kolejnych i kolejnych wrażeń, to również tego, jak to jest być matką.
Pierwszym dzieckiem Diane była Jeanne, której ojcem był profesor filozofii, Stefan Baumrin. Ojcem Dominique był LeRoi Jones, ten od debiutu di Primy, z którym poetka miała romans na początku lat 60. Wraz z paroma innymi artystami założyli wtedy The New York Poets Theatre – Mary Fleener przedstawia to w komiksie jako abstrakcyjne szaleństwo, a nad rysunkiem widnieje notka, że było to połączenie „tańca, poezji i wszystkiego od burleski po Bauhaus”. Wraz z Jonesem di Prima wydawała też magazyn The Floating Bear. To właśnie w nim opublikowała dwa „nieprzyzwoite” wiersze, za które w 1961 r. została aresztowana przez FBI. Potem ją zwolnili. Rok później poślubiła poetę i aktora Alana Marlowe’a, z którym miała syna Alexandra i córkę Tarę. W latach 60. założyła też niezależne wydawnictwo Poets Press, trochę czasu spędziła w psychodelicznej komunie Timothy’ego Leary’ego w Millbrook, a w 1967 przeniosła się do Kalifornii. Te lata najlepiej obrazuje ilustracja komiksu, na której Diane z koralikami na szyi, trzymająca świecę w dłoni, stoi w tłumie obok hipisów, Czarnych Panter, z rogu wystają dwaj wściekli policjanci, a w drugim mężczyzna w swetrze rozdaje darmowe jedzenie. Di Prima wiedziała, kiedy jechać do San Francisco. To było „lato miłości” i ona musiała tam być. „Wartość czyjegoś życia, wpajane nam credo, / by wszczepić lęk i bierność, »żyjesz tylko raz« / to mydlenie oczu, jesteśmy / bezkresni jak morze, nie oddzieleni, umieramy / co dnia milion razy, rodzimy się / milion razy, każdy oddech to życie i śmierć: / wstańcie, wdziejcie buty, rozpocznijcie / ktoś to zakończy”** – ten fragment Rewolucyjnego listu 2 świetnie oddaje ducha tamtych czasów. W San Francisco dołączyła do Diggersów – radykalnej grupy lewicowych aktywistów z siedzibą w hipisowskiej dzielnicy Haight-Ashbury. Była to głównie działalność społeczna, polegająca na pomocy ludziom napływającym do miasta ze wszystkich części kraju, którzy często nie mieli ze sobą nic poza szlachetnymi ideałami. Jej dom był stale odwiedzany przez wszelkiej maści aktywistów, artystów i anarchistów, Czarne Pantery, Białe Pantery, no i oczywiście przez agentów FBI, a jej rewolucyjne teksty wysyłane były do podziemnych gazet w całym kraju.
Społeczny anarchizm i polityczny radykalizm szły u Diane di Primy w parze z poszukiwaniami religijnymi, które skierowała w stronę buddyzmu. Na jednej z ilustracji komiksu widać buddę siedzącego w pozycji lotosu, a wokół niego figury geometryczne, oczy, jakaś planeta, czyli kosmos, wszystko się ze sobą łączy. Poetka interesowała się też sanskrytem, gnozą, alchemią, tarotem. W pierwszej połowie lat 70. rozwiodła się z Marlowe’m, a potem wyszła za poetę Granta Fishera, z którym miała piąte dziecko – Rudiego. Po paru latach się rozstali. Zaczęła wykładać na uczelniach, m.in. w słynnej Jack Kerouac School of Disembodied Poetics przy Instytucie Naropa w Boulder, w Kolorado. Była jedną z założycielek Institute of Magical and Healing Arts w San Francisco. Działała też na polu ekologii.
Ostatnia ilustracja w komiksowej opowieści o di Primie zajmuje całą stronę, na której środku przedstawiona jest naga kobieta wylewająca z dzbanów wodę do rzeki, za nią są gwiazdy, a to wszystko jest w trójkącie wpisanym w koło wpisane w kwadrat, całość przypomina motyw z tarota. U góry i u dołu ilustracji są małe portrety ludzi, którzy przewinęli się przez życie poetki, głównie pisarzy i poetów Beat Generation. Gdy zamieszkała na Manhattanie, czuła się samotna w swoim spojrzeniu na świat, w swoim buncie i poszukiwaniach, aż przeczytała Skowyt Allena Ginsberga, o którym napisała: „Wiedziałam, że ów Allen Ginsberg – kimkolwiek był – przygotowywał grunt dla nas wszystkich, choć nie zdawałam sobie jeszcze wtedy sprawy, co to oznaczało i jak daleko miało nas zaprowadzić […] Wyczuwałam, że Allen był – mógł być – jedynie awangardą czegoś znacznie większego. Wszyscy ci, którzy, tak jak ja, do tej pory czaili się gdzieś w ukryciu, pisząc o znanych sobie sprawach dla niewielkiej garstki przyjaciół […] wszyscy oni mieli teraz dać krok do przodu i powiedzieć swoje. […] Zaczęła się nowa era”***. To była też jej era! Zawieszona gdzieś pomiędzy Beat Generation a pokoleniem hipisów, bo była jedną z tych osób, które urodziły się trochę za późno na to pierwsze, a trochę za wcześnie na drugie. A więc należała do obu. Stała się częścią pokolenia beatu, a zarazem chyba najbardziej charakterystyczną i niezależną jego kobiecą przedstawicielką. Gdyby nie ona, Beat Generation by istniało, to jasne, ale byłoby w jakiś sposób niepełne, i nie istniałaby najlepsza moim zdaniem definicja beatu (a spotkałam się z ich dziesiątkami, jeśli nie więcej) z wiersza Keep the Beat, w którym di Prima wyszła od Dionizosa, Françoisa Villona i trubadurów, pisząc, że w beat nie chodzi o pokolenie, a o „stan umysłu”. Zgodnie z duchem beatu żyła całe swoje życie, działała i pisała, do ostatnich dni związana z San Francisco i też jednym z najważniejszych dla Beat Generation miejsc tego miasta – City Lights – księgarnią i wydawnictwem założonym przez Lawrence’a Ferlinghettiego. Diane di Prima – kobieta rewolucja. Zmarła 25 października 2020 r. w wieku 86 lat.
* Diane Di Prima, Rewolucyjny zapisek 6, tłum. T. Truszkowska, Wizjonerzy i buntownicy, red. Teresa Truszkowska, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1976.
** Diane Di Prima, Rewolucyjny list 2, tłum. T. Truszkowska, Wizjonerzy i buntownicy, red. Teresa Truszkowska, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1976.
*** cyt. za Ronald Sukenick, , Nowojorska bohema, tłum. Andrzej Dorobek, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1995.