Chciałbym żyć jak to małe drzewko figowe,
które wyrosło na plaży ostatniej wiosny
i rozpostarło swe liście nad pokrytą piaskiem skałą.
Przez całe lato jego zielone owoce
(drobne kwiaty ukryte pod gładką skórą) uparcie
rozwijały się i rosły w blasku słonej bryzy.
Drzewo Poznania Dobra
i Zła było figowcem, jak napisano,
ale ta bujna dziczka była tylko przybłędą.
Pragnę żyć jak to pogięte drzewko –
samotne, gorzko-słodkie, absolutnie wolne –
które w najsilniejszym wietrze klękało,
lecz nie pozwoliło się wyrwać.
Wpatrzone w daleki horyzont
ze skały czerpało miód.