Znakomicie napisana książka profesora Barry’ego J. Kempa nie jest wyłącznie dziełem egiptologa-archeologa; ambicje tego autora są znacznie szersze – poprzez analizę cywilizacji dawnych Egipcjan chce powiedzieć coś o człowieku w ogóle. A tą uniwersalną ideą, którą ma zamiar przekazać, jest prawda o podstawowej funkcji każdego społeczeństwa: wprowadzeniu porządku do chaotycznej rzeczywistości. Ten porządek może przybierać rozmaite formy: polityczne, biurokratyczne, ekonomiczne, architektoniczne itd. Właśnie tym „porządkującym” i organizującym rzeczywistość wymiarom kultury egipskiej Kemp poświęca głównie uwagę.
Choć badacz szczerze przyznaje, że nasze rekonstrukcje tak odległych światów z konieczności mają bardzo ogólnikowy i spekulatywny charakter, to jego dzieło zawiera niewiarygodną liczbę szczegółowych informacji dotyczących codziennego życia starożytnych Egipcjan. Opiera się przede wszystkim na źródłach archeologicznych, których liczba, dzięki nowym technologiom, stale rośnie. Ogrom materiału, po którym porusza się badacz, jest zawrotny: cmentarze zwierząt, pozostałości znanych i mniej znanych świątyń, domostwa z cegły mułowej, narzędzia, resztki złożonych ofiar, niezliczone, numerowane stanowiska archeologiczne. Nie ogranicza się tylko do pozostałości kultury dworskiej, ale bada i wyciąga ciekawe wnioski także z resztek domostw po egipskich wieśniakach.
Tytuł tego dzieła jest bardzo trafny: Kemp opisuje najmniejsze komórki egipskiej cywilizacji, którą postrzega jako jeden organizm. Analiza skomplikowanej biurokracji skłania naukowca do sformułowania całkiem przewrotnej myśli, według której, pomimo dystansu czasowego, a także odmienności i „dziwności” wierzeń religijnych, starożytni Egipcjanie byli nam ludźmi znacznie bliższymi mentalnie niż, powiedzmy, średniowieczni Europejczycy.
Z tej książki możemy dowiedzieć się, kto komu i jakie płacił podatki; ile worków ziaren były w stanie pomieścić świątynne spichlerze; jakimi narzędziami posługiwali się rolnicy; jak nawadniano uprawę czy z czego składała się dieta przeciętnego Egipcjanina (od razu zdradzę, że podstawą były chleb i piwo; to ostatnie nie tylko dawało przyjemność upojenia, ale było też bardzo odżywcze).
Chociaż Kemp przyznaje, że egipska religia i język stanowią esencję egipskości, nie poświęca im wiele miejsca, koncentrując się na materialnym aspekcie cywilizacji. Jego drobiazgowe analizy mogą jednak wiele zaoferować także komuś zainteresowanemu mitologią czy kultem. Z tej książki możemy dowiedzieć się np.: kto był bezpośrednim właścicielem świątyń i ziem do nich należących, a także do kogo bezpośrednio trafiały podatki świątynne. Otóż zgodnie z literą egipskiego prawa tymi właścicielami ziemskimi byli bogowie.