Ewolucja i konsekwencja Ewolucja i konsekwencja
i
W88/ fot. Kierat
Przemyślenia

Ewolucja i konsekwencja

Jan Błaszczak
Czyta się 13 minut

Pierwszy ledwo zaczął rapować, a już został klasykiem gatunku. Drugi przez długie lata działał w drugim obiegu, by stać się jednym z najbardziej rozchwytywanych producentów. Włodi i 1988 opowiadają o płycie „W/88”, pracy w czasie pandemii i raperskim zobowiązaniu. A także o hip-hopowym Ursynowie, filmie „Proceder” oraz dokumencie poświęconym kultowemu debiutowi Molesty.

Jan Błaszczak: Przeprowadziłeś się do Warszawy. Dokładniej: na Ursynów. I pierwsze, co tu zrobiłeś, to zacząłeś nagrywać płytę z Włodim. To trochę tak, jakbyś wyjechał do Nowego Jorku i dzień po rozpakowaniu walizek dostał angaż u Woody’ego Allena.

1988: Coś w tym jest, choć wyjaśnijmy, że nie przeprowadziłem się na Ursynów z tego powodu (śmiech). Mój przyjazd do Warszawy na pewno ułatwił nam współpracę, bo mieszkamy niedaleko siebie, a poza tym mamy tu studio nagrań. Niemniej takie czynniki zewnętrzne, pozamuzyczne są dla mnie bardzo ważne jako dla twórcy. A za każdym razem, kiedy przejeżdżam na rowerze obok ścian Toru Służewieckiego, gdzie powstało wiele klipów, które odtwarzałem za małolata, wywiera to na mnie silne wrażenie. Albo trasa przy Kopie Cwila znanej z teledysków Molesty, to robi mi coś z głową. Dla mnie takie rzeczy są ważne: obejrzeć dobry film, wyjść na spacer do miejsc, które mnie stymulują. Czuję, że muzyka, która wtedy powstaje, nabiera szczególnego klimatu. Odbiorca może tego nie czuć, a na pewno nie w takim natężeniu, ale dla mnie takie sytuacje dodają smaku temu, co robię. Dodają przyjemności z tworzenia. Ostatnio często bywam na spacerach w miejscach, które znam z hip-hopowych klipów i – masz rację – w jakimś stopniu czuję się, jakbym mieszkał w Nowym Jorku i nagrywał z Nasem.

Album W/88, który ukaże się we wrześniu, to nie 

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Ryzykowna zmiana Ryzykowna zmiana
i
Fontaines D.C. „A Hero’s Death” Partisan 2020
Przemyślenia

Ryzykowna zmiana

Jan Błaszczak

W ostatnim dziesięcioleciu żaden rockowy debiut nie zrobił na mnie takiego wrażenia, jak pierwszy album Fontaines D.C. Mało tego, niewiele gitarowych płyt w tym czasie sprawiło mi tyle radości, co wspomniany Dogrel.

Młodzi Irlandczycy błyskawicznie zdobyli mój szacunek muzyczną erudycją i kompozytorską odwagą, a moje serce – porywającymi riffami i charyzmą wokalisty, Griana Chattena. I choć dublińczykom daleko do miana innowatorów, a ich inspiracje są zwykle czytelne i gęsto eksploatowane, to przecież udało im się nadać swoim piosenkom autorski, lokalny koloryt. Post-punkowy Dogrel był płytą na wskroś irlandzką: Chatten rozprawiał o inspiracjach rodzimą poezją, w Dublin City Sky wyraźne są echa The Pogues, w wywiadach natomiast muzycy konsekwentnie promowali swoich rodaków z Girl Band. Wizerunek mitycznego bohatera Zielonej Wyspy –Cúchulainna, zdobiący drugą płytę Fontaines D.C., dawał podstawy, by spodziewać się po niej kontynuacji ścieżki obranej na Dogrel. Nic bardziej mylnego.

Czytaj dalej