Kinu zawsze oddaję część swojego życia, w moich filmach wciąż przesuwam granice prywatności, odsłaniam się, wchodzę w sytuacje intymne, które wymagają ode mnie szczerości i otwartości. Ale zarazem nigdy nie chciałem kreślić na ekranie autobiografii rozumianej dosłownie. W Białym, białym dniu głównie chodziło o powrót tam, skąd pochodzę – mówi Hlynur Pálmason, reżyser, malarz, rzeźbiarz, twórca instalacji i autor niezwykłych cykli fotograficznych dokumentujących islandzkie życie.
W 2017 roku zadebiutował filmem Zimowi bracia, który spotkał się z gorącym przyjęciem na festiwalach w Locarno, Toronto, a także na bydgoskiej edycji Camerimage. Drugi film Pálmasona Biały, biały dzień został w 2019 roku nagrodzony przez jury canneńskiego Tygodnia Krytyki.
Mateusz Demski: Islandzkie powiedzenie mówi: „W biały, biały dzień, gdy nieba nie można odróżnić od ziemi, zmarli mogą mówić do tych, którzy wciąż żyją”. Od tego właśnie się zaczęło?
Hlynur Pálmason: Szczerze mówiąc, ta sentencja przyszła do mnie już po rozpoczęciu zdjęć do filmu, wcześniej w ogóle o niej nie słyszałem. Wszystko zaczęło się tak naprawdę od kilku fotografii, które wykonałem przed kilkunastoma laty w trakcie zamieci śnieżnej. To zapoczątkowało mój autorski cykl fotograficzny pod tytułem Biały dzień, prezentujący serię zagad