Gęstniejący półcień i dziwne narzędzia
Przemyślenia

Gęstniejący półcień i dziwne narzędzia

Rozmowa z Jagną Lewandowską i Sebastianem Cichockim
Stach Szabłowski
Czyta się 34 minut

Wiele jest do zrobienia przede wszystkim w obszarze takich regulacji funkcjonowania świata sztuki, jak kult autora geniusza, własność, fetysz nowości. To wszystko jest bardzo nieekologiczne. Może nawet bardziej niż używanie plastikowych butelek – Jagną Lewandowską i Sebastianem Cichockim, kuratorami wystawy Wiek półcienia, która czeka w Muzeum Sztuki Nowoczesnej na koniec lockdownu, rozmawia Stach Szabłowski. 

Wystawa Wiek półcienia. Sztuka w czasach planetarnej zmiany była już właściwie gotowa, kiedy nastąpił lockdown. Zamknięcie wszystkiego wyprzedziło otwarcie wystawy w Muzeum Sztuki Nowoczesnej dosłownie o parę dni. Projekt – zapowiadający się na wydarzenie wiosny w sztuce – znalazł się w zamrażarce kwarantanny. Jedziemy na tym samym wózku, ludzie i wystawy; wszyscy tkwimy w areszcie domowym jako zakładnicy wirusa.

Jaką rolę ma do odegrania muzeum, którego nie można odwiedzać? Co dzieje się z nieotwartą wystawą? Czy w jakiś sposób jej narracja promieniuje i przesącza się przez mury zamkniętej instytucji? Wirus infekuje ciała tysięcy, ale zakaża umysły milionów. Czy w obliczu takiej pandemii dyskurs wystawy zostaje anulowany, bo mamy teraz inne problemy niż sztuka? Czy też przeciwnie nabiera jedynie nowego znaczenia?

Wiek półcienia dostarcza wysokokalorycznej pożywki do takich rozważań. Mowa bowiem o wystawie „sztuki w czasach planetarnej zmiany”, tworzonej w przeczuciu i przewidywaniu pełzającej katastrofy naturalnej – wystawie szykowanej w oczekiwaniu na rachunek wystawiony cywilizacji przez naturę. Cóż za ironia: zanim zdążyliśmy tę wystawę obejrzeć, czas planetarnej zmiany z dnia na dzień przyspieszył swój bieg do pandemicznego galopu. Rachunek, którego wprawdzie spodziewaliśmy się, ale dopiero jutro lub pojutrze, przyszedł już teraz. I jest taki wysoki, że na razie nie wchodzimy nawet z domów w trwodze, że natura wyegzekwuje go od wszystkich razem i od każdego z osobna.

Wystawa nieczynna od…

W reżymach totalitarnych sztuka musi albo służyć władzy, albo schodzić do podziemia. A w reżymie pandemicznym? Na razie sztuka przenosi się do sieci, Wiek półcienia migruje tam wraz z handlem, spotkaniami biznesowymi, edukacją i życiem towarzyskim. Wchodzę na stronę wystawy, którą muzeum odpaliło już kilka dni po tym, gdy stało się jasne, że fizycznie Wiek półcienia nieprędko się otworzy. Na wstępie tej internetowej ekspozycji tyka pandemiczny zegar. „Wystawa nieczynna od 48, 49, 50 dni”. Codziennie liczba się powiększa.

Włączam dostępny na stronie audioprzewodnik po wystawie. W intro do nagrania odtwarzana jest ambientowa, ale w gruncie rzeczy posępna muzyka. Na tym tle rozbrzmiewa głos narratora, który informuje, że „żyjemy w czasach planetarnej zmiany, która dotyczy nas wszystkich, bez wyjątku. Zmiany klimatyczne wpływają na każdą sferę życia, także na myślenie o sztuce – systemach jej produkcji, dystrybucji, jej społecznej funkcji oraz jej relacji do innych dyscyplin, przede wszystkim nauki”. Wiek półcienia gromadzi zaś prace artystek i artystów, którzy zajmują się obserwowaniem i przedstawieniem przemian zachodzących w ekosystemie kuli ziemskiej, a także praktykami z pogranicza sztuki i aktywizmu, ekoalternatywnych form rolnictwa, a nawet magii i ezoteryki.

Suzanne Husky, La Noble Pastorale (Szlachetny pastorał) (2016/2017)/ mat. MSN

Czym jest tytułowy „wiek półcienia”? Kuratorzy zaczerpnęli tę frazę z Upadku cywilizacji zachodniej. Spojrzenia z przyszłości Naomi Oreskes i Erika M. Conwaya. Książka wyszła w 2014 r. (w Polsce ukazała się w 2017 r. nakładem PWN). Teraz, kiedy wszystko kojarzy się z epidemią, jej tytuł nabiera nowej, złowieszczej aktualności. Oreskes i Conway „wiekiem półcienia” nazywają nasze czasy widziane jako „okres antyintelektualizmu, który […] uniemożliwił podjęcie działań opartych na wiedzy naukowej”. Wiek półcienia to epoka, w której ustalenia nauki przestały być przyjmowane jako rozstrzygające. To epoka antyszczepionkowców, negacjonistów klimatycznych i samozwańczych ekspertów, wśród których znajdują się zarówno internetowe trolle, jak i prezydenci wielkich krajów, twórcy alternatywnych faktów i półprawd, entuzjaści stosowania półśrodków. Czy epidemia będzie momentem zwrotnym w historii wieku półcienia? Momentem, w którym wirus jako fakt pojawia się w formie tak bezalternatywnej, że jego realności nie da się już wyprzeć – i nasze zachowania względem planety będą musiały teraz ulec zmianie?

Istnieją artyści, którzy taką zmianę po

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Jeszcze więcej anulowanych wydarzeń, czyli zrób to sam
i
Piero Manzoni, Merda d'artista (Wikimedia Commons)
Przemyślenia

Jeszcze więcej anulowanych wydarzeń, czyli zrób to sam

Stach Szabłowski

Wydarzenia pozostają bezwzględnie anulowane. Pierścień kwarantanny zaciska się wokół naszych umysłów. Jak wypełnić je sztuką? W poprzednim odcinku „Anulowanych wydarzeń” proponowałem kontemplację sztuki niewidzialnej, a także sztuki nieodzywania się do nikogo, sztuki niewychodzenia nigdzie, sztuki niepokazywania sztuki, a nawet sztuki nierobienia sztuki, którą na poziom arcydzieła wywindował tajwański mistrz Tehching Hsieh.

Ponieważ jednak sytuacja deprywacji od uczestnictwa w kulturze na żywo – póki co – się radykalizuje, czas sięgnąć głębiej, do samych fundamentów i zapytać: co jest w stanie zrobić każdy człowiek, niezależnie od kompetencji artystycznych, zdolności, wieku, rasy i klasy?

Czytaj dalej