Historia jednej piosenki Historia jednej piosenki
i
ilustracja: Zosia Dzierżawska
Opowieści

Historia jednej piosenki

Joanna Jodełka
Czyta się 22 minut

Piosenka, która zaraz wybrzmi, to centralny motyw tego opowiadania. Rozlegnie się tu dwa razy, a potem jeden z bohaterów już nigdy więcej nie zaśpiewa. Los drugiego również zmieni się radykalnie. Który będzie którym?

To opowiadanie będzie poświęcone zbrodni. Nic w tym dziwnego, jest wyjątkowo duże zapotrzebowanie na kryminalne historyjki. Czasy takie, że nikomu nie są potrzebne latarnia, kamizelka czy pokład Idy. Czytelnicy prowadzą spokojne, dostatnie życie i są żądni silnych wrażeń, czytają więc opowieści z trupem w treści. Dlatego autor, wynajęty i dobrze opłacony, odpowiada na ten popyt, oddając głos narratorowi.

Jeśli chodzi o narratora, to autor jeszcze go nie zna. Skąd ma wiedzieć, kto najlepiej przedstawi historię o talencie, o poczuciu niższości i krzywdy, a także o frustracji. Kto opowie o piosence, o słowach i głosach, z których jeden niestety wybrzmi krzykiem? Kto dobrze odmaluje ten krzyk? Ostatni, śmiertelny, wydobyty z zaciśniętego gardła? I wreszcie, kto ukaże sedno tej opowiastki, czyli motyw? Nie jest to oczywiste, bo motyw okazuje się tak pokrętny i tak głęboko ukryty w zakamarkach duszy ludzkiej, że żaden śledczy z posterunku, żaden psycholog z poradni, żaden Holmes z książki nie odgadnie, co u zabójcy w sercu na dnie.

Autor zastanawia się więc, czy najlepszy nie byłby narrator ukryty. Taki, który się nie ujawnia. Być może tak. Zrelacjonowałby on przebieg koncertu w mieście i dobrze przedstawił skalę tego wydarzenia, które przeszło przecież najśmielsze oczekiwania organizatorów. Ale czy wyraziłby „tysięczny tłum spijający słowa z ust”? Czy wystarczyłaby chwila z telebimu, by odmalować emocje widoczne na twarzy głównego bohatera? Chyba nie. Potrzeba więcej wrażeń i przepływających myśli.

Autor rozmyśla dalej. Może ideal­­ny będzie narrator pierwszoosobowy? Wybór nie byłby tutaj zbyt skomplikowany. Występują tylko dwaj bohaterowie – zabójca i ofiara. Ale którego wybrać? Obaj są muzykami. Obaj grają na gitarze. Obaj śpiewają, ale żaden z nich nie wie, co się wydarzy, ani się tego nie spodziewa. Nawet w najbardziej mrocznym ze snów nie wymyśliłby tego, co się będzie działo na kolejnej stronie. Jeszcze nie przypuszcza, że wkrótce ich drogi się skrzyżują. Przecież się nie znają. Bo jak mieliby się poznać? Dzieli ich prawie wszystko. A przede wszystkim prawie półwieczna przepaść. Jeden jest młody, drugi stary, ale nawet w latach łatwo się pogubić, bo stary wygląda na starszego, niż jest w rzeczywistości, a młody – na młodszego. Może z powodu ubioru?

Wąskie, obcisłe spodnie na patykowatych nogach nie dodają młodemu ani lat, ani męskości. Do tego wielkie buty na grubej, obstalowanej podeszwie zdają się stabilizować rachityczną, chłopięcą budowę. Te ciężkie buty wyglądają tak, jakby miały powstrzymać noszącego je przed odlotem.

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Ich przewodnikiem jest słońce Ich przewodnikiem jest słońce
i
rys. Marek Raczkowski
Wiedza i niewiedza

Ich przewodnikiem jest słońce

Aleksandra Lipczak

Do niedawna słowem „Majowie” posługiwali się głównie historycy i archeolodzy. Teraz – wraz z majańskim kalendarzem, tradycjami i światopoglądem – wchodzi ono do powszechnego użytku. W Ameryce Południowej mieszka dziś 20–30 milionów dumnych potomków prekolumbijskiego imperium.

 „Kandydaci powinni urodzić się pod znakiem B'atz [małpy] lub Kam [jaszczurki]” .
 „Dzień obejmowania funkcji powinien zostać skosultowany z Ają'ijab [przewodnikami duchownymi]”.
 „Przedstawianie sprawozdań powinno odbywać się wtedy, kiedy według kalendarza Majów wypada Waqxaqi B'arz [Nowy Rok]”.  

Czytaj dalej