Któregoś dnia pewien mężczyzna oglądał telewizję. Serwis informacyjny donosił o wzroście ceny złota. Człowiek wyłączył telewizor i postanowił wziąć się za porządki. Zaczął od ścierania kurzu. Przetarł szmatką nocną lampkę i – ku jego zdumieniu – wyszedł z niej dżin: „Powiedz, człowiecze, jakie jest twoje pragnienie, a natychmiast je spełnię”. Gdy tylko mężczyźnie udało się zebrać myśli, odparł: „Chcę, żeby wszystko, czego dotknę, zmieniało się w złoto”.
Dżin zapewnił, że spełni jego życzenie, i zniknął, rozpływając się w powietrzu.
Mężczyzna natychmiast postanowił się przekonać, czy to prawda. Lampka nocna po zetknięciu z palcem błyszczała niczym olśniewająca maska Tutanchamona. Mężczyzna porzucił zatem plan, by posprzątać sypialnię – oszołomiony szczęściem dotykał wszystkiego po kolei: łóżka, szafki, kapci. W minutę pomieszczenie niejako przemieniło się w świątynię Słońca – słynne sanktuarium dawnych Inków Coricancha, w którym nawet drzewa i owoce były ze złota.
Mężczyzna postanowił się przebrać i iść do banku. Liczył, że wymieni swoje kosztowności na pieniądze. Kiedy tylko sięgnął po ubranie, pojawiły się pierwsze trudności. Spodnie, koszula, a nawet skarpety – wszystko po dotknięciu stawało się sztywne i złote.
Po chwili zrozumiał, że spełnienie pragnienia było równoznaczne ze sprowadzeniem na siebie przekleństwa. Głośno zapłakał. Jego lament usłyszała żona. Przyszła, aby go pocieszyć. Przytuliła męża i od razu zamieniła się w posąg. Mężczyzna uświadomił sobie, że to koniec. Sięgnął po szklankę. Ostatni łyk wody dosłownie ugrzązł mu w gardle.