Inspekcja z Londynu
Doznania

Inspekcja z Londynu

Wioletta Grzegorzewska

Pierwsi po Bogu wkraczają do pokoju załogi,
aby uzupełnić grafik. Błogosławieni, którzy się godzą
na nadgodziny, albowiem w tym miesiącu dostaną
dwa pensy premii, oraz ci, którzy podpisali deklarację
pracy na nocki, bo tylko oni odbiorą zaproszenia 
na Christmas Party. Reszta może sobie skoczyć 
do konkurencji albo postrzelać po pracy w paintballu.
                    
Pierwsi po Bogu przy stanowisku kolegi z Afganistanu,
który od czterech godzin bez przerwy smaży frytki,
prezentują, jak bezpiecznie zmieniać filtr, 
wyławiać chochlą skwarki z frytury. Gdy sól jątrzy 
rany po oparzeniach na dłoniach Asifa,
spalony olej podrażnia jego płuca i krtań,
Pierwsi po Bogu poklepują go po plecach:
„Tylko tak dalej, chłopcze, tylko tak dalej”.

 


Wioletta Grzegorzewska

Pseudonim Wioletta Greg, pisarka urodzona w 1974 r. w Koziegłowach. Wychowała się w Rzeniszowie. Po ukończeniu filologii polskiej mieszkała w Częstochowie, a następną dekadę spędziła na wyspie Wight w Wielkiej Brytanii. Obecnie mieszka w hrabstwie Essex nad estuarium Tamizy. Opublikowała kilka tomów poetyckich, w tym: wybór wierszy i prozy Wzory skończoności i teorie przypadku/ Finite Formulae and Theories of Chance, minibook z esejem Polska prowincja (wraz z Andrzejem Muszyńskim), książkę prozatorską Guguły, której adaptację (w Polsce i w Mołdawii) wystawiał białostocki Teatr Dramatyczny im. Aleksandra Węgierki. Jej utwory były tłumaczone na języki: angielski, hiszpański, kataloński, francuski i walijski. Na początku 2017 r. nakładem Portobello Books w Wielkiej Brytanii ukaże się jej książka Swallowing Mercury w przekładzie Elizy Marciniak. 

Czytaj również:

surowiec
i
ilustracja: Joanna Łańcucka
Doznania

surowiec

Anna Adamowicz

ocalić cię w wierszu, żółwiu
łykający plastikowy worek zamiast meduzy,
ułożyć w tych koleinach jak w kołysce, trumnie,
tylko tyle mogę zrobić, wybacz, nie przywiodę
ci ławicy chełbi trzepoczących jak serca,
nie nauczę odróżniać polimeru od mezoglei,
nie zrezygnuję z jednorazowego sprzętu medycznego,
nie rozłożę Wielkiej Pacyficznej Plamy Śmierci,
nie zaoram ludzkości na wszystkich kontynentach,
bo kto wtedy ocaliłby cię w wierszu, żółwiu, bracie

Komentarz autorki:

Zazwyczaj moje pisanie to mozolna dłubanina, z której coś wyjdzie albo nie wyjdzie, natomiast ten wiersz przypłynął na jednym wydechu pod postacią długiego, rozpaczliwie złożonego zdania. Uwielbiam takie sytuacje (przyjemne jak zrywanie strupa z rany, a w dodatku jaka oszczędność czasu!) i ich nienawidzę (wiersz jest pracą i powinien być pracą, nie splunięciem natchnienia). Nie mogąc pogodzić się z rzeczywistością, próbowałam dłubać, ale słowa przylgnęły do siebie ściśle i nie dawały się ruszyć. Podobnie nienaruszalne jest potężne, dryfujące po Oceanie Spokojnym skupisko plastikowych śmieci (o powierzchni pięciu Polsk, proszę sobie wyobrazić pięć Polsk, horror), które zostało nazwane przez Curtisa Ebbesmeyera Wielką Pacyficzną Plamą Śmieci. Ja zawsze, czytając tę nazwę, bezwiednie dodaję w myślach „r”, które zdecydowałam się wprowadzić również do wiersza, ponieważ #licentiapoetica oraz #wiersztowładza.

 

Wiersz wybrał: Marcin Orliński

Czytaj dalej